11 stycznia 2013

Rozdział 22. Odbicie

Dla kochanej Niekonkretnej,
bo jest moim słoneczkiem,
które w razie potrzeby wyśmieje małe patelenki,
a innym razem całkowicie podniesie na duchu,
choć obie dobrze wiemy,
że nie powinnam tego pocieszenia otrzymać.
Nie gaśnij.

Błysk bieli. Tak jakby tamto piekło w jednej chwili się skończyło, ustępując miejsca niebu. Bo choć nadal czułam ból, był on znacznie, znacznie mniejszy. Nie ustąpił całkowicie, jednak na pewno w jakimś stopniu się od niego uwolniłam. Nawet takie niewielkie jego osłabnięcie przyniosło mi niewiarygodną ulgę.
Zatrzepotałam powiekami, a sekundę później ujrzałam ciemność kontrastującą z światłością, która na moment ogarnęła mój umysł. Leżałam na jakimś twardym, zimnym podłożu, takim jak w sali obrony przed czarną magią. Nad sobą widziałam wysoki, bardzo wysoki sufit, jeszcze wyższy od tego w budynku głównym Instytutu. Dopiero po chwili zauważyłam, że jest olbrzymimi potężnymi łukami. Skierowałam wzrok w prawo. Zobaczyłam ogromne okno, jeszcze większe od tych w Hogwarcie, zakończone u góry ostrym łukiem. Na zewnątrz widziałam ciemność nieskalaną przez nawet najmniejszy promień światła. To nie była noc – noc nie przerażała tak bardzo swoim mrokiem.
To po prostu była pustka.
Uniosłam się z trudem na łokciach, sycząc cicho, kiedy moje plecy przeszył ból. W uszach mi szumiało. Zamknęłam oczy i potarłam dłonią czoło.
Gdzie ja w ogóle jestem?
Rozejrzałam się po sali, w której się znalazłam. Swoim wyglądem przypominała wnętrze kościoła katolickiego. Prócz potężnego, kolebkowego sklepienia oraz kolosalnych okien, na ścianach dostrzegłam zarysy jakichś malowideł; postacie na nich przypominały anioły. Dodatkowo wokół mnie znajdowało się co najmniej kilkadziesiąt kandelabrów, których zapalone świece stanowiły jedyne światło w całym pomieszczeniu.
Nie licząc nich, nic więcej w nim nie było. Prócz mnie oraz świec plamiących woskiem marmurową, połyskującą lekko posadzkę.
– Boże – wymamrotałam. – Umarłam.
Nie no, nie mogłam umrzeć! Przecież nie tak wyglądały zaświaty!
Raczej…
Zebrałam w sobie siły i powoli wstałam. Zakręciło mi się w głowie, przez co zatoczyłam się, ale nie upadłam. Odczekałam chwilę, aż mój umysł powróci do normalnego stanu, po czym podeszłam do najbliższego kandelabru. Metal był brudny i zmatowiały.
– Jeśli faktycznie umarłam – mruknęłam do siebie, zbliżając dłoń do ognia – to nie powinno mnie to boleć.
Jednym ruchem włożyłam do płomyczka świecy kilka palców, a później odskoczyłam z krzykiem, chwytając się za sparzoną rękę.
– Boże, Boże, tak, Hermiono, to było takie mądre! – skarciłam się, ssąc bolące miejsca.
No, ale przynajmniej nie umarłam. To było najważniejsze.
I kiedy tak dreptałam w miejscu, besztając się w myślach za swoją głupotę, znowu rozbłysło białe światło. Tym razem gdzieś daleko przede mną, na końcu sali. Spojrzałam w tamtym kierunku, mrużąc oczy. Ogromne, dwuskrzydłowe drzwi rozwarły się, wpuszczając do pomieszczenia jasność, która przegnała mrok. Poza nią nie widziałam przez wrota niczego więcej.
Z wrażenia przestałam ssać poparzoną skórę i opuściłam dłoń. Nie zastanawiając się zbyt długo, ruszyłam do miejsca, z którego wydobywał się blask. Moje myśli skupiły się tylko na tym, by iść, by nie stać w miejscu wśród jakichś świec, by coś odkryć. Niemal obsesyjnie pragnęłam dowiedzieć się, co na mnie tam czeka.
Przeszłam chyba już pół drogi, kiedy gdzieś za plecami usłyszałam rozbawiony, dziwnie znajomy głos.
– Nie idź w stronę światła.
Odwróciłam się gwałtownie, jednocześnie zatrzymując.
Moja szczęka opadła aż do samej posadzki.
Niewiele przede mną stała… druga ja. Ta sama twarz, wzrost, postura, jedynie włosy miała nieco krótsze, bo sięgające ramion i proste, a nie długie, poskręcane. Widziałam jednak blask odbijający się w brązowych oczach, uśmiech, który posyłałam do siebie każdego dnia rano, gdy stałam przed lustrem, nawet ten charakterystyczny sposób, w jaki przekrzywiałam głowę, kiedy byłam czymś zainteresowana.
Poruszyłam rozchylonymi ustami, nie będąc w stanie wykrztusić z siebie słowa. Druga ja zrobiła to pierwsza.
– Och, już nie dziw się tak bardzo – rzuciła ze śmiechem. Zacisnęłam wargi, w duchu zastanawiając się, czy zawsze brzmię tak okropnie niedorozwinięcie. – Jestem tylko twoim Odbiciem.
– Kim? – wykrztusiłam.
Owo „Odbicie” zaśmiało się dźwięcznie.
Dlaczego ja nigdy się tak nie śmieję?
– Zaraz ci wytłumaczę – odparła dziewczyna. – Na razie chodźmy stąd, strasznie tu zimno.
Zmierzyłam ją wzrokiem.
– Nie dziwię się, skoro wzięłaś ze sobą jakiś koc – zauważyłam z przekąsem, przypatrując się burej narzucie, która odsłaniała ramiona szatynki, jednocześnie okrywając ją aż do kolan.
Machnęła ręką.
– Cicho. Pod spodem mam jeszcze tę ładną sukienkę, którą widziałyśmy w wakacje na wystawie, tę bez ramiączek. Średnio wygodna, dobrze, że jej nie wzięłyśmy. Dobra, idziemy.
Ruchem wolnej dłoni, bo drugą przytrzymywała krawędź koca, sprawiła, że wrota na końcu sali zamknęły się z głośnym szczęknięciem. Później wykonała ten sam gest, a w ścianie po prawej pojawiły się drzwi podobne do poprzednich, jednak za nimi wyraźnie widziałam ścieżkę prowadzącą gdzieś wśród traw i krzaków.
I już nie było pustki. Była piękna, rozświetlana najpewniej przez księżyc noc.
Dziewczyna ruszyła w tamtym kierunku, uśmiechnąwszy się do mnie przyjaźnie.
– Moment – zdenerwowałam się. Druga ja zatrzymała się i odwróciła ze zdziwieniem. Posłałam jej oburzone spojrzenie. – Słuchaj, nie wiem, gdzie jestem, po co tu jestem, co stało się ze mną na tych durnych praktykach, nie mam pojęcia, kim TY jesteś i czy mogę ci wierzyć. Żądam wyjaśnień.
Szatynka patrzyła przez moment z szeroko rozszerzonymi oczyma, a później roześmiała się głośno, szczerze rozbawiona.
– Nie sądziłam, że jesteśmy aż tak wojownicze – stwierdziła. – Teodor naprawdę ma rację. No ale jeśli chcesz się czegoś dowiedzieć, musisz iść ze mną.
I nie czekając na moją reakcję, wyszła z sali, zaczynając podążać powoli ścieżką.
Wpatrywałam się w jej… w swoje plecy z lekko rozchylonymi ustami.
Na. Workowate. Gacie. Merlina.
Co to za szaleństwo? Dziwne miejsce wyglądające na zaświaty, ale przecież nie mogłam umrzeć, dziwne światło powodujące całkowitą pustkę w umyśle, dziwna dziewczyna przypominająca prawie w stu procentach mnie… Chora sytuacja.
Dzięki, Alex!
Chciałam jednak dowiedzieć się wszystkiego, więc puściłam się biegiem za… cóż, Odbiciem.
Szybko je dogoniłam, postanawiając grzecznie udać się z nim dokądś-tam. Pod naszymi stopami chrupotał cicho żwir. Rozglądałam się wokoło. Oddalałyśmy się od potężnego budynku, ale jakoś nie bardzo chciałam do niego wrócić. Dróżka biegła przez środek polany obrośniętej niezbyt wysoką trawą. Łąkę otaczał ciemny, wysoki las, ciągnący się również za monumentalną budowlą, z której dopiero co wyszłyśmy.
– Dokąd my właściwie idziemy? – spytałam w końcu.
– Gdzieś, gdzie będziemy mogły spokojnie porozmawiać – odrzekła dziewczyna.
– Dużo mi to mówi… – wymamrotałam z przekąsem. Do moich uszu dotarł zduszony chichot. – Powiesz w końcu, kim jesteś?
– Już przecież to zrobiłam. Jestem twoim Odbiciem.
–  Trochę jaśniej?
– Ach, wciąż te pytania – westchnęła. – Naprawdę nie rozumiem, jak Harry i Ron z nami wytrzymują.
Zacisnęłam usta.
– A kiedy będę mogła wrócić tam… do rzeczywistości? – spytałam niepewnie.
– Sama będziesz wiedziała – ucięła krótko.
Więcej się nie odezwałam.
Po niedługim czasie dotarłyśmy do skraju lasu. Przestraszyłam się, gdy dostrzegłam, że jest on łudząco podobny do tego z mojego ostatniego snu.
Tym razem nie było przy mnie Teodora.
– Nie bój się – powiedziało łagodnie Odbicie. – Nic ci się nie stanie.
Choć z pewnym oporem, zaufałam tym słowom.
Nie szłyśmy zbyt daleko. Niedługo po wejściu między drzewa zboczyłyśmy ze ścieżki, zaczynając podążać między konarami. W całkowitym szoku patrzyłam na bose stopy drugiej mnie, której najwyraźniej nic nie przeszkadzało.
Już kilka minut później ujrzałam kolejną polanę, tym razem mniejszą. Znajdował się na niej jednopiętrowy, drewniany, ale bardzo zadbany domek. Słyszałam cichy rechot żab ukrytych w trawie niedaleko niezbyt dużego stawu, uśmiechnęłam się lekko na dźwięk świerszczy i pohukiwania sowy.
Nie miałam pojęcia, gdzie jestem, ale strasznie mi się tu podobało.
Weszłam za szatynką po schodkach na ganek. Do kolumienek podpierających daszek zostały przytwierdzone dwie latarenki, w których paliły się świece. Zapatrzona w płomienie, ledwo zarejestrowałam moment, w którym Odbicie otworzyło drzwi, zapraszając mnie gestem do środka.
Salon, jeśli mogłam tak go nazwać, był bardzo przytulny, zwłaszcza przez ogień trzaskający wesoło w kominku. W pomieszczeniu panowała niezwykła jasność przez wiele lamp zawieszonych na ścianach, przy suficie, stojących na stolikach… Po prawej mieściło się przejście do przestronnej kuchni – nie drzwi, a szeroki, zaokrąglony łuk. Nie dostrzegłam nigdzie stołu jadalnianego ani nawet samego przejścia do jadalni. Drzwi do łazienki znajdującej się obok kuchni były uchylone; wszedł przez nie do pokoju Krzywołap, taki sam, jakiego miałam ja. Prócz tego zauważyłam też skrawek schodów ukrytych za ścianą niedaleko kominka.
Wszystko utrzymane było w stonowanych kolorach beżu oraz brązu. Drewno, drewno i jeszcze raz drewno – ono zdecydowanie przeważało. Drewniana podłoga, ściany, meble. Niemniej, całość sprawiała wrażenie bardzo gustownej oraz dopracowanej.
Zawsze marzyłam, by zamieszkać w takim domu.
Podążyłam za dziewczyną do kuchni. Usiadłam na wysokim stołku przy czystym blacie, rozglądając się po czystym i schludnym pomieszczeniu. Brązowowłosa ustawiła przede mną dwa kolorowe kubki. Nalała wody do czajnika, po czym dotknęła go dłonią. Z jego dzióbka momentalnie zaczęła uciekać para.
Uniosłam brwi.
– Ja też tak umiem?
Szatynka parsknęła śmiechem.
– A jak sądzisz? – Napotkała mój podejrzliwy wzrok. – To chyba oczywiste, że nie.
Fajnie wiedzieć.
Kilka chwil później trzymałam w dłoniach kubek gorącej herbaty, a druga ja siadła obok mnie na stołku, nagle ubrana w mój ulubiony sweter od babci i zwykłe dżinsy.
Wolałam nawet nie pytać, jak to zrobiła.
Dziewczyna upiła łyk naparu, po czym odstawiła naczynie na blat.
– Zacznijmy od tego, że nie umarłaś – rzekła. – Straciłaś przytomność, teraz pewnie leżysz w Punkcie Medycznym, a Roger pobiegł zabić Alexa, który tak cię urządził.
W jednej chwili przypomniałam sobie większą część naszego pojedynku. Skrzywiłam się.
– Oby nie – zaniepokoiłam się. – Będzie mieć przez to kłopoty.
– I to jakie.
Upiłam w końcu pierwszy łyk herbaty. Była pyszna.
– Czyli jesteś moim Odbiciem, tak? – Kiwnięcie głową. – Ale co to znaczy?
– Jestem odbiciem całej twojej istoty – wyjaśniła nastolatka. – Jak widzisz, nie przypominam ciebie w pełni, jednak mamy te same poglądy, myśli, uczucia do różnych rzeczy i osób… Z tym że ja rozumiem wszystko to, czego ty nie pojmujesz. Jestem zarazem świadomością, jak i podświadomością, posiadam wszystkie wspomnienia, o wiele łatwiej dedukuję pewne rzeczy, rozwiązuję…
– Każdy posiada takie Odbicie? – przerwałam jej.
Uśmiechnęła się, znów przytakując.
– Tak, nawet ci niemagiczni, ale nie każdy je spotyka. Niektórzy, nawet jeśli tracą przytomność, niekoniecznie się z nim widzą. Ty na przykład trafiłaś tutaj pierwszy raz.
Zamyśliłam się chwilę. Zabrzmiało to podejrzanie.
– Będę pamiętać tę rozmowę?
Odbicie pociągnęło łyk napoju i pokręciło głową.
– Nie. – Westchnęłam. – Nikt nigdy niczego nie pamięta. Zapomnisz, że w ogóle istnieję, gdzie się znajdowałaś, o czym rozmawiałyśmy. Tylko biel. Może przy następnym spotkaniu coś będzie pamiętać… Później, już po powróceniu do rzeczywistości, szybciej pojmiesz oczywiste, to, czego dowiesz się tutaj, szybciej uświadomisz sobie pewne rzeczy. Może.
Zmarszczyłam brwi. Czegoś nie rozumiałam.
– Moment – powiedziałam. – „Pojmę oczywiste”? Co to znaczy?
Druga ja znowu roześmiała się dźwięcznie.
– Zaraz się okaże – mrugnęła do mnie przyjaźnie. Dlaczego. Nigdy. Tak. Nie robię? – Musimy omówić kilka ważnych kwestii, bo kiedy czasem słyszę twoje myśli, to po prostu coś mnie skręca. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie to denerwujące, gdy wyklinasz na Teodora, a przecież wiadomo, że go uwielbiasz.
Zakrztusiłam się herbatą. Łzy pociekły mi z oczu, kubek wylądował gwałtownie na blacie, jednak jego zawartość nie rozlała się.
– C-co? – wydusiłam po chwili ochryple, ocierając policzki. – Z-zwariowałaś?
Zachichotała.
– Ja wiem lepiej, a twoje zaprzeczenia są tak bezcelowe, jak wmawianie sobie, że Roger sam się odkocha.
Zarumieniłam się ze wstydu.
– Kiedy naprawdę mam na to nadzieję – wymamrotałam ochryple, nie patrząc na Odbicie. – Przecież wiesz, jak trudno było mi nawet Wiktorowi powiedzieć, że wszystko skończone.
– Ale Roger to Roger – odpowiedziała ostro brązowowłosa. – Spędzasz z nim więcej czasu niż z Harrym i Ronem, znasz go lepiej niż siebie, przez co wylądowałaś dzisiaj tutaj, a tak trudno jest ci…
– Och, przestań – zdenerwowałam się. Z trudem patrzyłam na swoją własną twarz; to było naprawdę dziwne doświadczenie. – Dobrze, niepotrzebnie dawałam mu nadzieję, nie pokazując mu swojej niechęci, jednak wciąż istnieje szansa, że wszystko się rozwiąże…
– Sama w to nie wierzysz – stwierdziła dobitnie. – Przestań sobie wmawiać i po prostu mu powiedz, że nic z tego. Będziesz czuła się wolna, a on weźmie się za kogoś, kto naprawdę na niego zasługuje.
– Chwila, sugerujesz, że na niego nie zasługuję? – spytałam z niedowierzaniem.
Kiwnęła głową, patrząc mi butnie w oczy.
– Tak, bo czy na tak wspaniałego chłopaka zasługuje ktoś, kto nawet nie potrafi znaleźć w sobie odwagi, by prosto w twarz powiedzieć: „Przestań, to nam nie wyjdzie”?
Wzięłam oddech, chcąc coś powiedzieć, jednak powstrzymałam się.
Ona miała rację.
Nie dość, że byłam zwykłym tchórzem, okrutnie raniłam, to rzeczywiście nie zasługiwałam na Rogera. On potrzebował dziewczyny, która w razie potrzeby zdobyłaby się na powiedzenie chłopakowi bolesnej prawy
Nie takiej chowającej głowę w piasek, bo w ten sposób było wygodniej.
Odchrząknęłam, splatając ręce na blacie.
– No dobrze – rzekłam powoli. – Masz rację, a ja rzeczywiście na niego nie zasługuję. Jutro… pojutrze mu to powiem. Po gali, nie chcę mu psuć zabawy.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
– Zrobisz jak zechcesz, tylko po prostu dopilnuj, żeby w końcu się dowiedział. – Obie zamilkłyśmy, sącząc powoli herbatę. W końcu jednak to ona się odezwała. – Myślałaś nad tym, dlaczego tak nagle pogorszyłaś się z transmutacji?
Spojrzałam na nią jak na kretynkę… to znaczy na siebie spojrzałam jak na kretynkę.
– Przecież wiesz, że tak. Chyba nawet aż za długo, bo wciąż i wciąż nie umiem wymyślić wytłumaczenia.
Uśmiechnęła się lekko znad krawędzi kubka.
– Podpowiem ci: bunt magii.
Zamrugałam szybko.
– Co? – zdumiałam się.
Przewróciła oczyma, odkładając naczynie.
– Pamiętasz, co było napisane w tej książce Dusza i ciało to coś-tam? – spytała.
Za oknem zahuczała sowa.
Z pewnym ociąganiem kiwnęłam głową.
– No… tak, ale co on ma do rzeczy?
Szatynka posłała w moją stronę przebiegły uśmiech. Znów dorwała się do naparu.
– Myślimy, Hermiono – rzuciła z rozbawieniem.
Zastanowiłam się. W tamtej książce znalazłam informacje na temat buntu magii, to znaczy wpływów uczuć czy emocji na czary. Radość – lewitacja jakiegoś przedmiotu, strach – rzucenie czymś na kilkanaście stóp bez żadnego fizycznego kontaktu, wściekłość – rozsadzanie rzeczy znajdujących się w pobliżu i tak dalej, i tak dalej.
Jednak jak miało się to odnosić do stałego „buntu” mojej transmutacji?
Autor opisał zachowanie magii jako czegoś żyjącego, znacznie potężniejszego niż my sami. Że potrafi ona wyczuć, co jest dla nas dobre, i swoim niepoprawnym zachowaniem dać to do zrozumienia.
Wtedy w mojej głowie zapaliła się lampka.
Popatrzyłam pytająco na Odbicie.
– Czyli…
– Hm?
Wzięłam głęboki wdech.
– Czyli magia zdała sobie sprawę, że coś w moim życiu nie jest zbytnio dobre, więc postanowiła dać mi to do zrozumienia poprzez zanik umiejętności transmutacji? – wyrzuciłam z siebie na wydechu.
Druga ja uśmiechnęła się.
– Dokładnie tak – potwierdziła. Poczułam się dumna. – Ale to nie wszystko. Pomyśl, dlaczego mogło się tak stać, dlaczego akurat transmutacja i dlaczego ostatnio poprawiasz się w tej dziedzinie magii. No, dalej, Hermiono, skoro ja wiem, to ty też w końcu do tego dojdziesz.
– Kiedy… – zaprotestowałam, jednak zostałam szybko uciszona.
– Nie jęcz. Myśl. Coś mi się wydaje, że niewiele czasu nam zostało, więc szybko. Albo inaczej, mam pomysł. – Dziewczyna zeskoczyła szybko z krzesła i nie zapominając zabrać ze sobą kubka, opuściła kuchnię. – Chodź – dodała przez ramię.
Też wzięłam swoją niedopitą jeszcze herbatę, nota bene naprawdę pyszną, po czym podążyłam za swoim Odbiciem. Poszło ono w stronę krętych schodów, a później zaczęło wspinać się szybko po stopniach. Zrobiłam to samo, jednocześnie wciąż myśląc intensywnie nad buntem magii. Obok moich stóp przebiegł Krzywołap.
Znalazłyśmy się w dużej, przestronnej sypialni. Naprzeciw nas mieściło się olbrzymie okno zajmujące całą ścianę. Wychodziło ono nie na drzewa, a na pustą część polany, dzięki czemu mogłam widzieć migoczące na nocnym niebie punkciki. Nieboskłon był niezwykle czysty, żadna chmura nie przysłaniała gwiazd ani prawie idealnie okrągłego księżyca.
Po prawej stało dwuosobowe łóżko, w tamtej chwili ładnie pościelone, przykryte beżową narzutą, dokładnie taką samą, jaką mieli u siebie moi rodzice. Obok posłania były drzwi, pewnie do łazienki. Po lewej duża, dwuskrzydłowa szafa oraz komoda, której ostatnia szuflada została niedosunięta do końca.
Zawsze o tym zapominałam.
Podobnie jak w dużym pokoju na dole, wszystko w sypialni wiązało się z drewnem. Na skrzypiącej cicho pod stopami podłodze ułożono ciemnobrązowy dywan, ładnie kontrastujący z ogólnym wystrojem pomieszczenia. Na ścianach wisiało kilka obrazów, parę ramek ze zdjęciami (dostrzegłam między innymi moje z Harrym i Ronem czy takie z dziadkami z którychś Świąt), na stolikach nocnych po obu stronach łóżka też widziałam fotografie.
Merlinie. Jak bardzo chciałam tam zamieszkać!
Szatynka podeszła energicznym krokiem do szafy, uprzednio odstawiając swój kubek na komodę. Ja zaś nadal gapiłam się z rozdziawionymi ustami na to wszystko, nie mogąc uwierzyć, że mój umysł potrafił coś takiego stworzyć.
– Usiądź na łóżku, pij herbatę, myśl – rzuciła żywo dziewczyna i otworzyła drzwi szafy, po czym uśmiechnęła się do mnie promiennie – a ja znajdę nam jakąś sukienkę na galę.
Otrząsnęłam się z szoku. Niepewnie zajęłam miejsce na miękkiej pościeli, po czym przekrzywiłam głowę.
– Co ty, przepraszam, robisz? – spytałam, marszcząc brwi.
Druga ja nie przestała przesuwać wieszaków.
– Szukam nam kiecki, już ci mówiłam – wymamrotała. – Musisz wyglądać olśniewająco na gali, w końcu będzie tam Teodor.
No i się zirytowałam.
– Och, przestań z tym Nottem – żachnęłam się. – Już ci mówiłam, że nic…
– Dobra, dobra, jak wymyślisz w końcu, co z buntem magii, to wtedy pogadamy – przerwała mi.
Zdusiłam prychnięcie. W końcu nie mogłam tak traktować swojego Odbicia. Zaczęłam się za to zastanawiać nad powodami mojego opuszczenia się w transmutacji.
Wiedziałam już, że coś w moim życiu musiało być nie tak albo moja moc po prostu to sobie wymyśliła – obie wersje pasowały. Magia reagowała na emocje, ale przecież zaklęcia nie wychodziły mi tylko wtedy, kiedy przepełniała mnie radość lub smutek. Ani też nie wyłącznie w obecności Teodora, więc to odpadało.
– O, ta jest ładna.
Uniosłam głowę. Dziewczyna wyciągnęła z szafy żółtą sukienkę-bombkę z marszczeniami na ramionami. Zamrugałam szybko.
– Ja w ogóle mam taką sukienkę? – spytałam z niedowierzeniem. – Zresztą to chyba sukienka Lavender, ekhem. Ginny wcisnęła mi do kufra pokrowiec z jakimiś dwoma sukienkami, nawet nie wiem jakimi, bo nie zaglądałam do niego, więc…
– Dobra, zrozumiałam. – Bombka wylądowała w czeluściach szafy. – Myśl.
Magia reagowała na emocje lub uczucia… Uczucia. Czy właściwie mogłoby to być coś stałego, jak chociażby wstręt do, nie wiem, robaków.
Jednak moment, czy kiedykolwiek widziałam robaki, podczas ćwiczenia zaklęć? Raczej nie.
Te problemy zaczęły się na początku września, czyli wtedy, kiedy zaczęłam nazywać po imieniu swoje uczucia do Rona – to już wiedziałam. Więc…
– Czarnej nie ruszać?
Obrzuciłam krytycznym spojrzeniem ładną, wąską sukienkę z koronkami na ramionach. Niestety, była zbyt krótka, żeby pójść w niej na galę, no i moment: czerń? Serio?
Pokręciłam przecząco głową.
– Raczej nie. Ginny wspominała o kremowej, takiej poszukaj.
Więc magia mogłaby właściwie wziąć za jakże wielkie zło moje zauroczenie w rudzielcu – to miałoby sens, bo właśnie przez nie wiele razy czułam krwawienie serca. Jednak skąd poprawa? Niby przestałam darzyć Rona czymś więcej prócz siostrzanej miłości, ale…
I wtedy to do mnie dotarło.
Cholera.
Zacisnęłam dłonie na kubku i pochyliłam się, prawie dotykając czołem swoich kolan.
Boże, Ginny, od tak dawna miałaś rację.
Stąpałam pomiędzy światłem a ciemnością. Przecież wszystko było na wyciągnięcie ręki, ale ja wciąż pozostawałam ślepa, nie potrafiąc dostrzec tak nieskomplikowanej rzeczy.
Odpychałam ją od siebie, dlatego choć patrzyłam, niczego nie widziałam.
Im bardziej zbliżałam się do Teodora, tym więcej zaklęć z transmutacji mi wychodziło. Magia wyczuła, że uczucie do Rona uleciało, a jego miejsce zajęło… uczucie do Ślizgona.
Cholera, cholera, cholera.
Nott nie był już dla mnie tym, kim wcześniej. Musiałam to przyjąć do wiadomości, zresztą ustający powoli bunt magii stanowił tego dowód.
Nie, nie zakochałam się w nim i modliłam się w duchu, by to nie było jedynym lekarstwem na problemy z czarami.
Boże. Nie chciałam tego. Naprawdę nie chciałam, bo, na gacie Merlina, po co? Chyba tylko po to, żeby utrudnić sobie życie…
Ale spokojnie, Hermiono – powiedziałam sobie w duchu, wbijając wzrok w puchowy dywan. Na razie wiesz już, że coś-tam do niego czujesz – przecież możesz się na tym ograniczyć, czyż nie?
Niby tak, jednak coś mówiło mi, że tak łatwo się tego nie pozbędę.
Spojrzałam na swoje Odbicie. Dziewczyna grzebała wciąż w szafie, jakby zaraz miała nastąpić apokalipsa, a jedynym na nią ratunkiem, była kremowa sukienka.
Odchrząknęłam cicho.
– Nastąpiła poprawa, bo Teodor nie jest już dla mnie obojętny, tak? – spytałam cicho.
Szatynka błyskawicznie się odwróciła, krótkie włosy zafalowały. Jej twarz rozświetlał uśmiech.
– Wreszcie to zrozumiałaś, brawo – pochwaliła mnie. No, dzięki. – Chcesz to jakoś wykorzystać?
– Nie – odparłam natychmiast, z przerażeniem w głosie.
Druga Hermiona zaśmiała się pogodnie i powróciła do poszukiwań.
– Wiesz, że nawet jeśli teraz tak sobie mówisz, to w razie czego magia zmusi cię do odpowiedniego działania? – spytała lekko. – Ona już wie, że to w obecności Teodora, a nie Rona czuje się komfortowo… O, tu jest.
Jęknęłam z rozpaczą po słowach nastolatki, ale później uniosłam wysoko do góry brwi.
Wiedziałam, iż miałam taką sukienkę, dostałam ją od cioci jako prezent na siedemnaste urodziny, jednak nie sądziłam, że przy drugim spojrzeniu na nią tak bardzo mi się spodoba.
Była z nieco połyskującego materiału, wyjątkowo na cienkich ramiączkach odsłaniających ramiona. Nie miała zbyt dużego dekoltu, za to część na talii posiadała lekkie usztywnienie. Sięgała do ziemi, przy czym jej dół, zaczynając od bioder, rozszerzał się i fałdował. Przypominało to odrobinę suknie noszone przez kobiety na początku tego wieku.
Piękna.
Kiwnęłam ochoczo głową.
– Zdecydowanie się nadaje.
– Co ty nie powiesz. – Dziewczyna przyjrzała się sukience, po czym uśmiechnęła się. – Jeśli Teodor nie oszaleje z zachwytu…
– Skończ!
Wtedy za oknem rozbłysło oślepiające białe światło. Odwróciłam twarz od okna, mrużąc przy tym oczy. Spojrzałam na swoje Odbicie. Szatynka zdawała się w ogóle niczego nie zauważać.
– Czas wracać – oznajmiła z lekkim uśmiechem.
Skrzywiłam się z rozpaczą.
– Nie chcę, mam jeszcze tyle pytań… – nie dokończyłam. Kręgosłup zapłonął bólem, a płuca… Wydawało mi się, że są rozrywane na maleńkie kawałeczki. Zachwiałam się, zgięłam w pół, po czym wydałam zduszony okrzyk.
Nie byłam pewna, czy wytrzymam to wszystko po raz kolejny.
Dziewczyna podbiegła do mnie i przytrzymała za ramię.
– To wszystko zaraz ustanie – wyszeptała. Zacisnęłam mocno oczy. – Jeśli chodzi o umarłych – szukaj w gazetach.
Spojrzałam na nią z trudem.
– Co…?
Tylko tyle zdążyłam z siebie wykrztusić. Moje uszy wypełnił ogłuszający pisk, przez ciało przeszedł zimny dreszcz, a przed oczami pojawiła się ciemność.
Budziłam się.

***

Tępe pulsowanie w skroniach i gwałtowne zaczerpnięcie oddechu. Zamrugałam szybko. Ujrzałam nad sobą żyrandol zwisający z jasnego sklepienia Punktu Medycznego. Nie czułam już żadnego bólu, jedynie to okropne pulsowanie. Uniosłam dłoń i potarłam nią czoło, krzywiąc się mocno.
– Długo spałaś – usłyszałam cichy głos Teodora. Momentalnie odwróciłam głowę w lewo, skąd on dobiegał. Zobaczyłam czarnowłosego Ślizgona siedzącego na łóżku obok z opartymi na kolanach łokciami i lekko pochyloną głową.
Nie odpowiadając, znów wbiłam wzrok w sufit. Moje serce biło o wiele szybciej, niż powinno.
– Gdzie reszta? – spytałam ochryple. Nie patrzyłam na Teodora. Coś wzbraniało mnie przed tym.
Westchnął.
– Stone i Owens gdzieś poszli, bo nie chciało im się czekać, aż w końcu się ockniesz, Ivy porwali Amerykanie do jakieś gry w karty, a Corner ma teraz walki z wróżbiarstwa.
Błyskawicznie usiadłam, ignorując nagłe zawroty głowy.
– Z wróżbiarstwa? – powtórzyłam. Przytknęłam dłoń do czoła. – Niedługo mugoloznawstwo! O Merlinie, muszę wstać, muszę iść, muszę tam być i…
Zerwałam się z łóżka. Z ulgą zarejestrowałam fakt, że mogę normalnie oddychać oraz w pełni się wyprostować. Już chciałam opuścić naprawdę olbrzymie pomieszczenie Punktu Medycznego, kiedy Teodor zagrodził mi drogę. Z prychnięciem starałam się go obejść, jednak na próżno – chłopak chwycił mnie pewnie, choć nie brutalnie za ramię, odwrócił i popchnął z powrotem w stronę posłania.
– Nie, do mugoloznawstwa jeszcze dużo czasu, a ty masz leżeć aż do przerwy – rzekł stanowczo brunet. – Tak powiedział główny magomedyk.
 – Ugh, teraz to ty bawisz się w moją matkę – zdenerwowałam się. Znów starałam się go wyminąć, lecz nadal bez skutku. – Daj… mi… przejść… NOTT!
Pchnął mnie lekko na łóżko, tak że usiadłam.
– Siedź.
Sam zajął miejsce obok, tylko po to, by w razie potrzeby uniemożliwić moją ucieczkę.
– Co się tam właściwie wydarzyło? – spytał Teodor. Jego głos był… inny. – Magomedyk, który się tobą zajął, musiał rzucić jakieś skomplikowane przeciwzaklęcie, bo nie chciał podawać ci żadnych eliksirów.
Wzruszyłam ramionami.
– Alex chyba chciał uszkodzić mój kręgosłup i płuca, ale – odchrząknęłam z zawstydzeniem – ja zamroziłam mu palce, poraziłam prądem… – Teodor spojrzał na mnie zdziwiony. Opuściłam wzrok. – Wiem, przesadziłam.
– Wyglądał na całkiem sprawnego – ciebie od razu przynieśli tutaj.
– Super – mruknęłam ponuro. Odetchnęłam głęboko. – Jak ci poszło na eliksirach, Teodorze?
Przez twarz chłopaka przeszedł cień zdziwienia, ale równie dobrze mogło mi się tylko wydawać.
– W porządku – odparł, a w jego głosie dosłyszałam tym razem dumę. – Bazy do mikstur, im bardziej skomplikowane, tym lepiej, o ile dobrze się je przyrządzi. Walczyłem z tamtym Polakiem – wskazał na owego szatyna z miłym uśmiechem, którego już kilkakrotnie widziałam. Chłopak leżał bez życia na odległym łóżku. – Musiał coś schrzanić, bo wywar wybuchnął mu prosto w twarz. – Zaczerpnęłam głośno powietrza i zakryłam usta dłonią. Teodor posłał w moją stronę uspokajające spojrzenie. – Spokojnie, to był jakiś słaby eliksir. Wprawdzie na początku wyglądał trochę przerażająco, ale teraz… – Jego twarz spochmurniała, znowu popatrzył na Polaka. – Musieli podać mu jakieś antybiotyki, przez co nie może już brać udziału w dalszych rozgrywkach. Ewentualnie w ostatecznych walkach, jeśli z jakiejś kategorii przeszedł, ale dzisiaj nie ma już takiej opcji.
Zacisnęłam usta.
– A ja? Bardzo źle wyglądałam? – spytałam.
Nie wiedzieć czemu, wychowanek Domu Węża odrobinę się zmieszał.
– Byłaś nieprzytomna i z wygiętym kręgosłupem – odrzekł cicho. – To było przerażające.
Zachichotałam razem z nim.
Zamilkliśmy. Przez dłuższą chwilę żadne z nas się nie odzywało. W końcu jednak zebrałam się na odwagę, modląc się w duchu, bym nie palnęła jednej z większych głupot w moim życiu.
– Dziękuję, że zostałeś, Teodorze – wymamrotałam cicho. Nie patrzyłam na niego, spojrzenie w szare tęczówki byłoby zbyt krępujące.
Kątem oka jednak dostrzegłam, że on w jednej sekundzie odwrócił głowę w moją stronę.
– On naprawdę uszkodził ci mózg, Granger – stwierdził, ale nie z kpiną czy złośliwością: w jego głosie pobrzmiewało rozbawienie.
– W końcu się obudziłaś – usłyszałam nagle głos Rogera.
Spojrzałam w stronę wejścia do Punktu Medycznego. Przez drzwi przeszedł Stone razem z Ianem. Na twarzy szatyna malowała się ulga, a na ustach Puchona momentalnie pojawił się wesoły uśmiech. Oddałam przyjazny gest.
– W samą porę – dorzucił Owens. – Za pół godziny masz mugoloznawstwo.
– Wiem. – Chłopcy usiedli na łóżku naprzeciw, na którym wcześniej siedział Teodor. – Ivy wciąż gra?
Roger parsknął śmiechem.
– Przegrała już dwadzieścia galeonów w pokraka czy jakoś tak – zachichotał.
– Pokera – poprawił go Ian. Posłałam mu zdziwione spojrzenie, na co uśmiechnął się przebiegle. – Mój tata mnie nauczył. Mama się wkurza, bo przecież demoralizuje syna, ale on wie, że dopóki nie ma różdżki w ręce, jest bezpieczny.
Razem z Rogerem parsknęliśmy śmiechem, ja przy okazji zapamiętując pochodzenie blondyna.
– Jak się czujesz, Hermiono? – spytał z troską Krukon.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
– Już w porządku – odparłam łagodnie. – Wprawdzie Alex, cóż, urządził mnie dość porządnie, ale jest dobrze.
– Alexa też urządzili – wtrącił Ian. Uniosłam brwi.
– To znaczy? – Roger wyglądał na tak samo zaciekawionego jak ja.
– Natknąłem się dzisiaj na niego niedługo po waszej walce. Ale chyba nie złamałaś mu nosa, no nie?
– Co?! – zawołałam zdumiona. – Ktoś mu złamał nos?
– Raczej sam sobie nie złamał, Granger – prychnął Teodor, o którego obecności na chwilę zapomniałam.
– Och, przestań – fuknęłam na niego. – Kto mu to zrobił? I dlaczego?
Ian wzruszył ramionami.
– Nie wiem – odparł. – Niczego nie powiedział, nie chciał, żebym pomógł mu z wyleczeniem, w ogóle był jakiś dziwny… Kazał tylko przekazać, że cię przeprasza, ale zamrożenie palców po prostu go wku…rzyło – poprawił się szybko. – Innymi słowy – nie miej za złe Alexowi użycia aż takich środków.
Machnęłam ręką.
– Nigdy nie miałam – rzekłam. – Chciał wygrać, to naturalne. Zastanawia mnie tylko, kto mógł tak go załatwić, no i za co… – Wtedy z mojej głowie pojawiła się bardzo niepokojąca myśl. Spojrzałam powoli na Rogera siedzącego cicho. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w niego bez słowa. W końcu on sam uniósł brwi.
– Co? – nie odpowiedziałam. Wtedy zrozumiał. – Myślisz, że to ja? Hermiono, przecież wiesz… to nie tak… Po co miałbym łamać mu nos?
– Nie wiem, Roger – powiedziałam cicho, jednak nie z gniewem. Raczej z zawodem.
– Byłem wkurzony przez to, co ci zrobił, ale nie aż tak, by go okaleczyć – wyjaśnił. Znowu się nie odezwałam. Wtedy westchnął i wstał. – Idę po Ivy, pewnie ucieszy się, że już się obudziłaś.
– Pójdę z tobą – na nogi zerwał się Ian. – No, to widzimy się na kolacji.
I po kilku chwilach opuścili Punkt Medyczny. Zanim jednak wyszli z sali, usłyszałam zduszony głos chłopaków.
– Dlaczego to zrobiłeś, stary?
– To nie ja, mówiłem już!
Dopiero po sekundzie wypuściłam powietrze z płuc.
– Nie wierzę, że Roger mógł zrobić coś takiego – przyznałam, nie patrząc na Teodora.
– Więc dlaczego mu to zarzuciłaś? – spytał.
– Bo on wydaje mi się najbardziej prawdopodobną osobą – odrzekłam powoli. – Dowiedział się, że wylądowałam w Punkcie i…
– Tego całego Alexa też prawie tutaj zaciągnęli – przerwał mi Ślizgon – ale w końcu jakoś się wymigał.
Zamilkłam na moment.
– Tak czy siak – kontynuowałam – Roger mógł się wkurzyć, znalazł go, pokiereszował… Pamiętasz? Ian był sam, kiedy znalazł Alexa.
Brunet przewrócił oczyma.
– Zawsze musisz histeryzować, Granger – stwierdził z niesmakiem. – Stone dał mu nauczkę i tyle.
– To bardzo poważna sprawa, Teodorze – oświadczyłam powoli. – Roger może mieć kłopoty.
– Skoro Alex nie powiedział Owensowi o tym, kto go załatwił, to nikt inny się nie dowie.
Zmarszczyłam brwi.
– No nie wiem – zaniepokoiłam się. – Jeszcze może mu się odwidzieć i… och, nawet nie chcę sobie wyobrażać. Zdyskwalifikują jego albo cały Hogwart, a wtedy…
– Granger.
– Co?
– Milcz. Odpoczywaj.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
– Co ty się taki troskliwy zrobiłeś? – spytałam z niewielką złością w głosie.
Teodor wzruszył ramionami, nie patrząc na mnie.
– Nie wiem. Może się zmieniam.
Moje serce zaczęło bić jak szalone, choć nie dałam niczego po sobie poznać.
– A podobno mnie mózg uszkodzili – wymamrotałam cicho.
Dosłyszałam gardłowy chichot Teodora.
Naprawdę nie wiedziałam, skąd wzięło się bądź co bądź niezwykłe zachowanie Ślizgona, bo normalnym nie mogłam go nazwać. Nie miałam jednak czasu zbyt długo się nad tym zastanawiać, gdyż chwilę po moich słowach zaczęliśmy normalną rozmowę na temat Konkursu i czy mamy jakąkolwiek szansę na wygraną.
Czując się dziwnie lekka, śmiałam się dźwięcznie z każdej – koniec końców – zabawnej uwagi Ślizgona.

***

Minerwa McGonagall wraz z Severusem Snape’em odeszła od uchylonych drzwi Punktu Medycznego. Gdyby czarnowłosy mężczyzna nie odciągnął jej nieco w bok, wciąż stałaby, przypatrując się Teodorowi i Hermionie.
Od dawna wiedziała, że coś się tu kroi.
– Mają się ku sobie – stwierdziła cicho kobieta, kiedy znaleźli się już wystarczająco daleko, by nikt nie słyszał ich rozmowy.
Odpowiedziało jej głośne prychnięcie nauczyciela.
– Nie rozśmieszaj mnie. Nott i Granger?
– Nie udawaj, że niczego teraz nie zauważyłeś, Severusie – rzekła McGonagall prawie z rozbawieniem.
Snape nawet na nią nie spojrzał, w końcu miał swoją godność.
– Tak się składa, że nie – odparł drwiąco. – Chyba czas zainwestować w okulary, Minerwo.
– Daj spokój, Severusie. – Stanęli przed windami, Punkt Medyczny mieścił się na trzecim piętrze. Mężczyzna nacisnął guzik i w końcu spojrzał na opiekunkę Domu Lwa. – Musisz przyjąć do wiadomości, że w końcu między niektórymi Gryfonami a Ślizgonami zniknęła dzieląca ich bariera.
Wsiedli do windy, która dopiero co przyjechała. Snape nacisnął odpowiedni guzik, by mogli znaleźć się z powrotem na dole.
– Niech Lwy zostaną Lwami, a Węże Wężami. Zatarcie granicy może być tragiczne w skutkach.
– Na miłość boską, Severusie – zdenerwowała się nauczycielka. – Założę się, że z tego wyniknie coś więcej. Przecież to, jak ze sobą rozmawiają, patrzą na siebie… a przynajmniej panna Granger…
– No właśnie – przerwał jej pogardliwie Snape – przynajmniej panna Granger. Nott nie wykazuje najmniejszych oznak zainteresowania. W dodatku nie jest na tyle głupi, zna swojego ojca i wie, co mogłoby się stać, gdyby związałby się z mugolaczką.
McGonagall zaniepokoiła się.
– Co masz na myśli, Severusie?
Winda zatrzymała się, a drzwi otworzyły. Mężczyzna spojrzał na nią z absolutną powagą.
– Lepiej, żeby twoje słowa spełniły się tak samo jak większość wróżb Trelawney – powiedział, po czym wyszedł z windy, wprawiając w ruch swoje czarne szaty.
Kobieta patrzyła za nim jeszcze kilka chwil. W końcu ruszyła przez salę główną w poszukiwaniu jednego z organizatorów Konkursu, by poinformować o wybudzeniu się Granger. Wciąż czuła lekki niepokój, nawet gdy rozmawiała już z wysoką, smukłą kobietą o ciemnych włosach i wesołym uśmiechu.
Minerwa McGonagall chwilami naprawdę bała się Severusa Snape’a.
_______________
Sylwestra spędziłam beznadziejnie, nigdy więcej takich wyskoków; chrzanić, następnego spędzam przed kompem z szampanem. Teraz przynajmniej ferie, mam dość szkoły, występów, zarywania nocy na naukę i ciągłego osłabienia. Wprawdzie za tydzień z haczykiem, w poniedziałek, wyjeżdżam do Kalisza na Scholę Cantorum (bicz plis), ale nie dla samego udziału, a raczej dla głupawek z przyjaciółmi. Oni wciąż i poprawiają mi nastrój, nawet gdy wiele rzeczy mnie przytłacza.
Dobra, koniec smętów.
Następny rozdział będzie, kiedy ogarnę du się, czyli chu kto tam wie (muszę przestać przeklinać, przez tyle czasu tak dobrze mi szło). Postaram się do końca stycznia.
Aha, no i sonda. Zdecydowaliście się na bonus związany z opowiadaniem. Nie ogarniam, skąd wzięło się Was aż 89. Jak?! O_O’ No ale okej, proszę bardzo. Jeśli nie uda mi się dwudziestki trójki przygotować do końca stycznia, to szóstego lutego ukaże się ówże dodatek specjalny.
O ile ogarnę dupę.
Ściskam Was, kochani, i życzcie mi dużo snu, weny, snu, ogarnięcia życia, snu… Dobra, to nie koncert życzeń.

Empatia

56 komentarzy:

  1. Uuhuhuhu! *u*
    Teoś się troszczy, jakie to słoodkie.
    Szczerze powiedziawszy, za krótki dla mnie. Niedosyt.
    Bardzo mi się podobał pomysł z Odbiciem, z wyimaginowanym domem, lasem. Rozczulasz się nad szczegółami wnętrza, co dodaje uroku i lekko się to wszystko czyta. No i oczywiście chce się więcej, więcej. Mam nadzieję, że Herma wreszcie zakończy (da mu do zrozumienia, że noł, najn, niet) te chore relacje z Rogerem.
    Cudnie, dodawaj kolejny szybko, bo zaczyna się to rozkręcać. W fajowskim kierunku. *w*
    Snu, weny, wypoczynku życzę. Ja mam dopiero ferie w lutym. ;<
    Ściskam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, jakoś tak wyszło ^^' Doszłam do wniosku, że powinien w końcu zacząć się troszczyć xD
      Jeśli chodzi o opisy, to wciąż staram się odnaleźć własny styl w ich tworzeniu. Rowling nie grzeszyła przytaczaniem szczegółów, a - przynajmniej ja - i tak można było sobie wszystko wyobrazić. Moje, choć bogate, ciągle są dla mnie trochę ciężkie. Muszę po prostu ćwiczyć, ot.
      Snu i tak niezbyt dużo zaznam, ale wena się przyda :D Współczuję tak późnych ferii ;_: Ja miałam to szczęście, że tylko na półtora tygodnia do szkoły wróciłam i zaraz uciekłam :3
      Bardzo dziękuję za opinię ;**

      Usuń
    2. Heheszki, łap jakiś potterowski konkurs. Co prawda nie wiadomo czy wypali. Jestem pewna, że wygrasz, a możesz zyskać więcej czytelników: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=514094498621001&set=a.400270883336697.92378.400259453337840&type=1&theater <3

      Usuń
  2. directionerka11211 stycznia 2013 19:58

    Boskie długo na to czekałam Teomione powoli się się rozwija i oby tak dalej . Rozmowa McGonagall i Snape'a była super . Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, długo trzeba czekać, ale w końcu musiałam kopnąć wątek Teomione do przodu xD
      Dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  3. O ja cię pierniczę *.*
    Bunt magii, bunt magii, bunt magii, o żesz, na to bym nie wpadła! Kolejny raz pokazałaś, że masz wielką wyobraźnię.
    Drugie odbicie Mii jest interesujące, jakoś ją polubiłam. Taki miły ktoś. I jeszcze pomogła Granger w jakiś sposób z umarłymi... Interesujące, nie powiem.
    ...
    Jak to Roger nie złamał nosa Alexowi? No jak to nie? ._. Dobra, bardzo chciałabym go wkopać chłopaka, bardzo to widać? xD
    Albo tylko tak powiedział, a złamał mu ten nos? ;p
    Teoś, teooooooooś! *.* On jest taki słodki, jak jest miły, nooo. Aż mi się miło zrobiło, jak to czytałam.
    Najlepsza z tego rozdziału jest rozmowa Snape'a i McGonagall, naprawdę. Uwielbiam wszelkie sceny z Mistrzem Eliksirów (jestem pod wpływem Bez cukru;)
    Ostatnie zdanie najlepsze.
    Tak zmieniając temat, ja nie głosowałam na bonus związany z opowiadaniem, tylko na notkę. Zawsze to, co wybieram, nie wygrywa ._.
    Wy szczęściaro! Masz ferie! Ja muszę czekać do 8 lutego, uwielbiam to -.- Nawet nie będę miała gdzie pojechać, ale kit z tym, nie miałam w końcu biadolić.
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bunt magii był zaplanowany od samego początku opowiadania, więc nie mogłam się doczekać, aż Wam go przedstawię :D
      Och, wiem! Odbicie Mii sama strasznie kocham, miałam niezły ubaw, opisując wszystko z udziałem niby jednej osoby, ale tak naprawdę dwóch nieco różnych ;DD
      Nie wiem, nie wiem, sama domyślaj się, o co chodzi z Rogerem :3
      "Bez cukru" *.* Absolutnie kocham, śmiałam się i płakałam na zmianę, jednocześnie podziwiając niezwykła wyobraźnię mrocznej. Mniam <3
      Haha, na bonus głosowało ponad 40 osób, więc no XD Ale wiedziałam, że najwięcej będzie na bonus i miniaturkę ^^''
      No, wreszcie ferie... Ale i tak sobie nie pośpię. Cóż.
      Dziękuję za opinię, kochana, i ściskam Cię ciepło ;**

      Usuń
  4. Rooooozdział<3 Bałam się,że już nic dzisiaj się tutaj nie pojawi, ale miałam czuja i weszłam. :D
    Pierwszy fragment kompletnie mnie zaskoczył. Odbicie Hermiony? Szczerze, nie polubiłam tego jej drugiego "ja", nie mogła jej tego wszystkie od razu powiedzieć!? Wiem, bez tego nie byłoby tego elementu zaskoczenia, ale jestem niecierpliwa z natury i od razu chciałabym wszystko wiedzieć... Na całe szczęście Hermiona nie pamięta tego, co działo się w jej głowie. I to chyba lepiej. Niech wciąż dochodzi do tego, że bardzo lubi Teodora :D
    A ja mam pewne podejrzenia co do tego kto pokiereszował tak Alexa. Teodor! Taaak? No przecież wiem, że tak <3 I kocham go za to. Może to nie było dobre rozwiązanie, ale to pokazuje nam, że naprawdę mu na niej zależy. Pewnie musiał okropnie czuć się z myślą, że Hermionie coś się stało, grr...
    Ostatnia scena była bardzo tajemnicza. Przez moment naszła mnie głupia myśl, ze Snape i McGonagal zaraz na siebie naskoczą i zaczną robić nieprzyzwoite rzeczy, ale to przez ten fragment "Musisz przyjąć do wiadomości, że w końcu między niektórymi Gryfonami a Ślizgonami zniknęła dzieląca ich bariera.". Wyobraziłam sobie, jak Minewra kusząco patrzy na Severusa.... Haha, stop. To tylko moja wyobraźnia :D No, to już wiemy, że nawet jeśli między Teodorem a Hermioną by coś zaszło, na ich drodze stanęłaby kolejna przeszkoda: ojciec Notta.
    Ahh, nie mogę się już doczekać tej gali, mam nadzieję, że coś się pojawi! :D

    Co do Sylwestra to powiem ci, że spędzanie go przed komputerem z szampanem to nie jest taki zły pomysł, wiem z własnego doświadczenia :D
    Życzę wypoczynku, sobie i tobie, oj, przyda się... Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, spokojnie, nie zapominaj, że lubię dodawać rozdziały o dziwnych porach, np. o trzeciej w nocy ;D
      Czy ja wiem. Hermiona odczuwa na sobie skutki rozmowy z Odbiciem - jest tam taki malutki fragment, że jej serce biło o wiele szybciej, niż powinno. Już rozumiesz? :3
      Nie wiem, kto pokiereszował Alexa - skoro H. nie wie, to ja też XD
      Hahaha, rozwaliłaś mnie rozmyśleniami nad Snape'em i McGonagall xDD Nie no, ja takich myśli nie mam - Snape'a mogę połączyć tylko i wyłącznie z Hermioną, a McGonagall z Voldemortem, więc no xD
      Na gali sporo będzie się działo - możesz spodziewać się jej w 24 rozdziale, o :)
      Poprzedniego-poprzedniego Sylwestra spędziłam przed kompem i nie powiem, nie było źle. Poprzedni to masakra -.-
      Odpoczynek... Nie ma co na niego liczyć, meh.
      Dziękuję za tak wylewną opinię, kochana ;* Pozdrawiam ;**

      Usuń
  5. No to hir łi goł egen! Przygotuj się na długi komentarz!
    AHAHAHA, SZOKŁAM, NIE POWIEM, ŻE NIE.
    Odbicie było takie sympatyczne i Hermionowate, że aż się śmiałam sama do siebie. xD Matko, ta dziewczyna z zewnątrz potrafi być serio denerwująca! Do ostatniej chwili zastanawiałam się, o co jej do jasnej ciasnej chodzi, a tu proszę bardzo, bunt magii. Czyli mam odpowiedź na jedno z pytań z poprzedniego komentarza, tzn. czemu Grangerówna pogorszyła się z transmutacji i... muszę powiedzieć, że taki powód, to ja rozumiem, ashaha <3 I wgl Teodor, nooo <3 WRESZCIE ZAKOPALI TOPÓR. I taki opiekuńczy, omomomom. Chyba jednak będziesz musiała się z nim ze mną podzielić, sorrs <3
    I czy tylko ja mam wrażenie, że to Teodor złamał mu nos? xD Serio, Roger, którego też kocham (nie tak mocno jak Teosia, no ale cóż) wydawał się serio zaskoczony, a Nott siedział tak po cichu, więc może ten *-* I eeej, ja nie chcę, zeby ona łamała mu serduszko :C Tzn wiem, że tak musi być, żeby mogła być z Teodorem forever (<3) ale mi przykro. Hermiona złamie mu serce, Ivy zdradzi i zostanie bidak sam. Szkoda mi go ;<<
    MINERWA ZAUWAŻYŁA, ŻE COŚ SIĘ ŚWIĘCI, HAHAHA <3 A Snape to niech siedzi cicho z tymi swoimi suchymi ripostami, no żeby porównywać to do przepowiedni Trelołni, żal peel normalnie ;___; TAK, MINERWO, MAJĄ SIĘ KU SOBIE!
    I o co chodzi z umarłymi w gazetach?
    Wiem, że komentarz nie jest taki długi jak poprzedni(wstyd mi), ale sama musisz przyznać, że za wiele się nie działo (nie licząc wymienionych wyżej rzeczy, oczywiście). Mam nadzieję na galę w następnym rozdziale, can't wait!
    Całuję i czekam na NN (nie to, żebym cię pośpieszała, ale... SZYBKO) ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżu, już lubię Twoje komentarze, haha :DD
      Ja się naprawdę dziwię, że Wy o buncie nie pomyśleliście wcześniej o.O Dawałam wskazówki i naprawdę byłam w szoku, dlaczego jeszcze co najmniej dwie osoby nie wytknęły mi, że to przecież oczywiste i w ogóle. Niemniej, jeśli Was zaskoczyłam, to dobrze, o :D
      Nie no, Teoś i Hermiona już dawno zakopali topór, ale dopiero teraz H. zaczęła, wiesz, rozluźniać się i w ogóle. A T. pokazywać, że w niewielkim stopniu zależy mu na H., o ^^
      Cii, ja nie wiem, kto mu nos złamał ^^'' Hermiona w sumie już krzywdzi Rogera. Tylko nie ma tego skutków. Ale nie bójta się, już niedługo wszystko się rozwiąże.
      Severus zdaje sobie po prostu sprawę z konsekwencji, jakie mogą się wywiązać. Ojciec Notta to cham i prostak, nie zapominajmy xD Minerwę kocham absolutnie, Rowling zdecydowanie za mało czasu poświęciła jej w kanonie :c
      Hermiona nie wie, to ja też - po prostu ma zwrócić uwagę na gazety, jeśli chce dowiedzieć się czegoś na temat umarłych ^^
      Cicho, uwielbiam takie długie opinie i strasznie dziękuję Ci za ten komentarz ;* Gala w dwudziestym czwartym, więc spokojnie :3
      Raz jeszcze dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  6. Przeczytałam i jestem wniebowzięta, jak zwykle zresztą.
    Jaka szkoda, że nigdy nie spotkałam swojego Odbicia, bo to mogłoby być naprawdę ciekawe (czyt. masakryczne).
    Och, i coraz bardziej podoba mi się fabuła tego opowiadania. ;)
    Poza tym nie znalazłam żadnego błędu ( choć to pewnie wina tego, że wczoraj zabalowałam -,-).

    Pozdrawiam,
    Tola. ;)

    PS. Wiesz już, ile rozdziałów będzie miało to opowiadanie? (oby jak najwięcej!) ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chciałabym spotkać swoje Odbicie... A może już je spotkałyśmy, tylko po prostu tego nie pamiętamy? XD
      Wyjątek planuję zamknąć w 60-70 rozdziałach. Wiem, to sporo, jednak wiadomo, że lubię się rozpisywać... xD
      Dziękuję za miłe słowa i również pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Och, to świetnie. Uwielbiam takie długie opowiadania . ;)
      Tola

      Usuń
    3. To dobrze, bo mnie osobiście czasem przeraża 70/80-odcinkowe opowiadanie xD

      Usuń
  7. No i nagle wiadomo, co się dzieje z człowiekiem, gdy jest nieprzytomny. Oczywiście nie życzę sobie utraty świadomości, ale dobieranie kiecki byłoby co najmniej niezłe. No i McGonagall wyczuwająca jakieś, że tak powiem, fluidy między Granger i Nottem - epic win! To chyba Snape powinien kupić sobie okulary. No i podejrzewam, że to Roger stoi za złamanym nosem Alexa, no sorry.

    Wyłapałam taką rzecz: "Może przy następnym spotkaniu coś będzie pamiętać…" -> zdaje mi się, że chodziło o "będziesz".

    Pozdrawiam,
    [stolen-papyrus] & [konFEDORAcja]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? Takie Odbicie nawet mnie się podoba :DD Ciekawe, jak wyglądałoby moje, hahah.
      McGee ja sama absolutnie kocham, więc no ;3 Co do złamanego nosa Alexa, to niedługo będzie wyjaśnienie, ot :D
      Dziękuję za wytknięcie oraz za cały komentarz. Ściskam ;*

      Usuń
  8. Wydaje mi się, że wczoraj z pięć razy wchodziłam i się stresowałam jak jeszcze nie było ;)
    Podoba mi się pomysł z Odbiciem. W ogóle taka Hermiona była.. no cóż, inna. Taka wesoła, beztroska.. sama nie wiem ;3 W każdym razie bardzo ją polubiłam i fajnie by było, jakby jeszcze kiedyś się pokazała :D
    Moje serduszko podpowiada mi, że to Teoś tak urządził Alexa i bardzo chciałabym, żeby była to prawda. Roger jak to Roger, może strasznie na nią leci, może nawet się zakochał, ale nie wydaje mi się takim typem człowieka, a Teoś.. och, przecież to by było takie w jego stylu! :D Będę trzymać kciuki, żeby to jednak był Teodor :D
    Mam też nadzieje, żer Hermiona w końcu powie Rogerowi NIE. Nie jest zły, tylko denerwuje mnie to, że on tak za nią szaleje, kiedy ona szaleje za Nottem, no! :D
    I chociaż Hermi już trochę rozumie, to nie mogę się doczekać, kiedy całkowicie dojdzie do tego, że uwielbia Tosia. No i on oczywiście musi tez to zrozumieć, choć wydaje mi się, że to powoli i do niego dochodzi :D
    Podoba mi się rozmowa Snape'a i McGonagall ;) w ogóle uwielbiam Severusa, więc trudno, żeby mi się nie podobała :D Wkurza mnie tylko fakt, że coś stanie Teosiowi i Hermionie na drodze. Jakby nie dość było, że mają tak trudne charaktery i ciągle się kłócą, to jeszcze dochodzi jego ojciec.. eh. Mam jednak nadzieję, że jakoś sobie dadzą radę ;3

    Ja sylwka spędziłam z przyjaciółkami i dobrze się bawiłam. Mam nadzieję, że za rok twój będzie lepszy! :)
    Życzę duuuuuuużo snu i jeszcze więcej weny! ;3 i mam nadzieję, że na rozdział nie będzie trzeba aż tak długo czekać ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, wszyscy się niepokoili xD
      No wiem, wiem, Odbicie podoba mi się jeszcze bardziej niż ta realna Hermiona :D
      Teodor czy nie - Alexowi się dostało ^^' Hm, ale ja bym nie twierdziła od razu, że to na pewno nie Roger. Oczyma wyobraźni widzę tę scenę i bardzo on mi w niej pasuje :3
      Wszyscy tak chcą Teomione, a o umarłych już zapomnieli, haha :DD Nie no - poczekajcie na galę, a może się ciuteńkę nasycicie ^^
      SnapeSnapeSnapeSnape, lubię go. Chociaż boję się o jego charakter tutaj, no ale...
      Dziękuję za życzenia i za całą opinię ;* Ściskam <3

      Usuń
  9. Rozdział jak zwykle świetnie napisany itd. Błędów nie wychwyciłam, ale ja to ja.. mi błędy umykają. xD"
    Teo coś się odmieniło.. Od początku wiedziałam, że Roger nie mógłby pobić... tego no... Alexa. Pierwsza myśl? Teodor to zrobił. xd"
    Scena z Sevem... Uwielbiam. Oddałaś tutaj jego charakter. Jest super. xD

    Ja sylwester spędziłam z chłopakiem i bawiłam się świetnie. Ale za to teraz jestem chora.. znowu. -.- Idzie oszaleć, jakaś grypa panuje... Masakra.
    Mam ferie dopiero od 11 lutego.. A tak chciałabym już odpocząć... Mam dość, a przecież niedawno było wolne. xd
    Życzę ci wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, dużo snu i weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie było błędów, to bardzo się cieszę, nawet jeśli Ci one umykają ^^''
      A jeśli to rzeczywiście Roger? Weź, Teoś przecież taaaki opanowany i w ogóle... ;P
      Hm, no nie wiem, Severusa w swoich opowiadaniach nigdy nie byłam pewna, ale skoro jest okej, to dobrze :D
      Meh, moją mamę też dołapało. Ja się niedawno wykurowałam i modlę się, żebym znowu nie zachorowała -.-'
      Dziękuję za opinię i życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia ;*

      Usuń
  10. Przeczytałam już pół godziny po opublikowaniu, ale ciocia-w-twoim-wieku Nefrateve zawsze się spóźnia z komentarzem. A więc, zachwyciłam się tak z pięćdziesiąt razy, drugie pięćdziesiąt wzruszyłam, o, a trzecie pięćdziesiąt uśmiechałam się jak głupia, bo KTOŚ tu się martwił o Hermionę :D Weź ty się pospiesz z ich pocałunkiem, bo ja tu ledwo, ledwo wytrzymuję :D I swear to God I'm gonna cry when they'll kiss. Tak mniej więcej xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? Wreszcie się martwi o nią, a nie jak ten ciołek patrzy, kiedy ona nieprzytomna i w ogóle xD Nie wiem, nad czym się tu wzruszać, no ale... Podczas big kissu nie będziesz płakać, serio, a przynajmniej na to się zanosi. Zresztą, to dopiero za, ekhem, sporo rozdziałów :D
      Dziękuję za miłe słowa ;*

      Usuń
  11. Nie wiem jakim cudem zobaczylam rozdzial dopiero dzisiaj ;_;
    Pomysł z odbiciem Hermiony spodobał mi się.
    Co ja pisze - bardzo mi się spodobał :D
    W końcu Hermiona zrozumiala co czuje do Teodora <3
    Nott również się jakoś odmienił, ale mam nadzieje, że szybko nie zrozumie, że też coś do niej czuje ;)
    Co do pobicia Alexa, to podejrzewam Teodora.
    Chociaż kto wie. Roger jest spokojny, ale kazdy jak sie wkurzy to pokazuje paurki ;D
    Udanych ferii i weny życzę ! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, nie zapominajmy, że Hermiona uświadomiła to sobie jedynie "po drugiej stronie". Sądzę jednak, że w sumie w realnym życiu przebiegnie to nieco łagodniej i po prostu pewnego dnia zacznie nazywać to po imieniu bez żadnego pochylania się nad kubeczkiem czy coś ^^''
      No właśnie! Dobry argument. Więc, ludu, to niekoniecznie musiał być Teoś xD
      Dziękuję bardzo za komentarz ;**

      Usuń
  12. Bardzo mi się podobało! Notka bardzo długa, a napisana tak, ze czyta się jednym tchem :) Spodobała mi się postać Rogera ;D Aczolwiek nie uważam, że to on tak urządził Alexa. Chyba jest po prostu zakochanym głupcem, ale nie kimś zdolnym do tego co niby zrobił. Będę czytać to opowiadanie. Również piszę, tzn dopiero zaczynam. Może chcesz mnie odwiedzić na francuska-pokusa.blogspot.com Jest to również FF potterowskie ;)
    Byłoby bardzo miło, gdyby ktoś wyraźił swoją opinię na temat pierwszego rozdziału ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aww, dziękuję bardzo :)
      Oj tam, Roger nie jest głupcem, jak zresztą okaże się później. To tylko Roger, ot :DD
      Dziękuję bardzo za opinię. Może do Ciebie wpadnę ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. Mwahahah, Nott siedział przy jej łóżku! <3 Martwi się o nią, jakie to słodziutkie. Cieszę się, że między nimi teraz się tak w miarę dobrze układa, że ze sobą żartują, i w ogóle. Co do tego, kto pobił Alexa, podejrzewałabym Notta, ale Roger... Wydawał się być tak szczerze zaskoczony. No nie wiem, w sumie nie jest to chyba aż tak ważne.
    Bardzo podobał mi się ten wątek z Odbiciem, a opisywane Odbicie Hermiony chyba jest obecne na szablonie, hłe hłe. Identyko jak opisujesz, także ten. Niezauważanie oczywistego wychodzi Hermionie mistrzowsko, to trzeba przyznać. I ooo, wyjaśniło się, czemu pogorszyła się w transmutacji. A TO CI PODSTĘPNA MAGIA, NOO! Tak sobie nagle stwierdziła, że przy Ronie jej bebe, to wybrała sobie Notta, taak? A Hermiona nic do gadania nie miała? :D Ale ładnie, muszę przyznać, że gust ma świetny(chociaż Rona kocham, to jednak wiesz... Ci źli i tajemniczy goście zawsze są ciekawsi...)
    Minerwa nawet zauważyła co się kroi, o. A Snape woli nie przyjmować tego do świadomości. W sumie się nie dziwię, bo z tej miłości wynikną same problemy. No ale miłość to miłość, nie? Trzeba o nią walczyć i nie ma, że zawsze jest dobrze, o. Powiedziała ta, co się zna :P
    Pozdrawiam i życzę Ci weny, CZASU, cierpliwości do wielu spraw, żebyś odpoczęła i się zrelaksowała, i wszystkiego taak, od serca. Nie od wątroby, nie od żołądka, ale z czystego serca.
    Przepraszam, trzyma mnie od wczoraj głupawka z koleżankami ^^
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no to uważaj, bo niedługo znowu będzie trzeba trochę rozruszyć ich relacje jakąś sprzeczką, żeby potem mogli się ładnie pogodzić :D
      Pobicie Alexa nie jest ważne, ale zauważ, że osoba, która tego dokonała, raczej lubi Hermionę, a to już coś znaczy xD
      Yup, Odbicie widnieje na szablonie, dlatego tak długo go nie zmieniałam ^^' I tak, napis to jakby myśli tej drugiej Hermiony :3
      Nie no, Mia będzie miała coś do gadania, zawsze miała. To emocje działają na magię, nie magia na emocje ^^ Na razie cierpliwości xD
      Już prawie-prawie odpoczęłam, ważne, że jasno myślę, więc jesteśmy do przodu :DD W poniedziałek wyjeżdżam i znowu brak snu, no ale czasem trzeba xD
      Dziękuję za opinię i ściskam cieplutko ;*

      Usuń
  14. genialny pomysl. szkoda ze ona nie bedzie pamietac odbicia. ale wszystkie przemyslenia, jak rozumiem, tak? z sukienka i w ogole:D? a tak na serio - dot Teodora? i rady? bardzo dobry pomysł. Alex powinien się wtydzić. teraz pewnie boli go nos, który złamał mu Teodor. nie rozumime, jak Hermiona może być w pewnych sprawach tak ślepa i szczerze mówiąc, głupia:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nope, Hermiona niczego nie będzie pamiętać. Może jedynie zachowywać się, hm, inaczej. Np. w scenie z Punktu Medycznego jest moment, kiedy Hermiona "śmieje się dźwięcznie", przy czym przy Odbiciu zastanawiała się, czemu ona tak nigdy nie robi :)
      Mia nie jest ślepa na sprawy innych, ale na swoje jak najbardziej xD No ale bywa :D
      Dziękuję za opinię i pozdrawiam! :))

      Usuń
  15. Wena wróci, na pewno. Nie spiesz się z nowym rozdziałem. Wszyscy czytelnicy zrozumieją. Trzymam kciuki, by wszystko się ułożyło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Wena już prawie, prawie jest, tylko niestety nie na rozdział 23, a na wszystko, co jest później -.-'

      Usuń
  16. Droga, kochana Empatio (to ciekawe jak się z Tobą zżyłam nawet Cię nie znając, a jedynie czytając bloga), jestem tu nowa i zakochana. <3 Ten blog zrył mi psychikę, już nigdy żadnego bloga nie przeczytam tak go kochając. Teraz, kiedy nadrobiłam i jestem na bieżąco czuję taką o cholerną pustkę w środku. I chciałam Ci podziękować. <3 Natchnęłaś mnie i zaczęłam pisać o Hermionie i Nocie, ot co! <3 W dodatku ponoć to najlepsze, co dotychczas wyszło mojego autorstwa, a więc dziękuję, bo napisałam to zaraz po przeczytaniu pierwszych rozdziałów tu.

    Ściskam i weny życzę (JA CHCĘ JUŻ NOWY ROZDZIAŁ),
    Nowa i zakochana Pani Lestrange.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy przeczytałam "ten blog zrył mi psychikę", to aż się przestraszyłam xD
      To raczej jak dziękuję za tak miłe słowa. A linka mogłabyś podrzucić, wiesz? ;P

      Usuń
  17. + Dobra, teraz o rozdzialiku :3
    Muszę przyznać, że wolę Hermajni jako Hermajni, ale polubiłam jej Odbicie i cieszę się, że Granger choć gdzieś w podświadomości taka jest :D Zazdroszczę ci tych pomysłów, no. Bunt magii + Tociu. Bardzo dobre rozwiązanie, bo się zastanawiałam, że to z leksza bez sensu, że genialna Szczota (matko, wszystko łapię od Tocia, wydaje mi się momentami, że go znam, a to oznacza, że świetnie wykroiłaś postaci) nagle jest tępakiem i większą niezdarą w transmutacji od kochanego Neville'a. Jak teraz pomyślę, to to było takie oczywiste xD Ale mi jak zwykle nie chciało się myśleć <3 W ogóle zazdroszczę Granger mózgu xd
    Co do noska Alexa to jakoś od razu wydawało mi się oczywiste, że to Teoś. Jakbym wiedziała xD A więc ty czytając nasze komentarze na pewno zrobisz tak, że to Roger. A ja chcę, żeby to był Tociu (przepraszam za tego Tocia, ale okazało się, że rany rany mój jakiś prapradziadek miał na imię Teodor i mówiono na niego Tociu, ogólnie to się tym jaram ^^)! I w ogóle mrał, Tociu troszczy się o Granger <3 Kocham Tocia, kocham Twojego Tocia i mam teraz za złe, że Dżej Kej nie zrobiła Granger z Tociem, o. Ale na szczęście mam Twojego bloga, który, kurde, dorównuje Rowling, dziewczyno. A wracając do tematu to jak słodko Granger i Teoś się razem śmieją, ooj <3
    Kocham cię, Minerwo. Zresztą myślę, że to kwestia tego, że Tociu jest jednym z nielicznych Ślizgonów, jeśli nie jedynym, którego Lwica (wszystko przejmuję od Tocia, ech) lubi, ba, jest jej takim ulubieńcem, a więc cieszy się, że Granger się nim zainteresowała. Snape, ciebie też kocham, wiedziałam, że tak zareagujesz, a zobaczysz, jeszcze ich pobłogosławisz xD Ej, ale co to ma być, zły Snape u ciebie? :O Nie!
    Ogółem nie mogę się doczekać gali, czuję, że Tociowi na widok Granger szczena opadnie i do końca imprezy będzie mu dziwnie latała, ot co. <3

    Ściskam i weny życzę2 :* Czekam, aż wrócisz. ^^ Mam nadzieję, że wyjazd cię natchnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak wrócisz będziesz miała co czytać, walnęłam trochę długi ten komentarz, jej :O Dobra, dobra, już się zamykam. xD

      Usuń
    2. Na początek dziękuję za tak częste komentowanie moich rozdziałów. Twoje opinie dały mi kopa, oj, dały :)
      Huh, sama strasznie lubię Odbicie, więc cieszę się, że Tobie także się spodobało. Jeśli chodzi o bunt magii - musiał być jakiś powód takiego nagłego pogorszenia, inaczej by nie przeszło :D
      A skąd wiesz, że to nie Roger? XD Może faktycznie on, co? ;PP
      Ja mam ogólnie za złe Rowling, że nie dała czegoś więcej o Teosiu. Tylko wspomniała o nim, god damnit. Niefajnie, serio.
      Hm, co do Snape'a, to sama nie wiem. Mam pewne plany, ale jeszcze zobaczę, o ^^
      Wyjazd mnie nie natchnął, nie mam prawie nic z nowego rozdziału, no ale cóż, trudno. Dziękuję za każde miłe słowo, za każdą opinię, za obecność... Po prostu dziękuję! ;*

      Usuń
  18. Natrafiłam na Twojego bloga kilka dni temu i jakoś odkładałam go na później. Dzisiaj skończyłam czytać i muszę powiedzieć, że nie żałuję - jest świetny. Nie prowadzisz akcji ani zbyt szybko, ani za wolno. Twoje postacie mają charakter, na pewno nie są bezbarwne. Nie lubię Ivy,zwłaszcza po tej podsłuchanej rozmowie... Mam nadzieję, że to Nott pobił Alexa, chociaż odbicie mówiło o Rogeru. Pierwszy pocałunek będzie dopiero za wiele rozdziałów? Nie przesadzaj... :( Wiadomo, zrobiłoby się mdło, gdyby tak nagle zaczęli sobie słodzić, jak w tandetnym romansie, ale z drugiej strony ich relacja już się chyba na tyle rozwinęła, żeby mogli się pocałować. Dobra, Twoja decyzja. Pozdrawiam i mam nadzieję, że wkrótce coś napiszesz. :)

    P.S. Piękny styl!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zyskałam nową Czytelniczkę :)
      Nigdy nie podobały mi się blogi, na których akcja leciała jak na złamanie karku. A nawet jeśli musiałam na coś czekać, to zawsze było to lepsze niż jedno wielkie "wtf" przy zbyt szybkim tempie ^^
      Hm, często patrzę jak mogę przyspieszyć pocałunek, ale musi się jeszcze tyyle rzeczy wydarzyć... Meh, zobaczę.
      Dziękuję za tyle miłych słów i serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
  19. Parę miesięcy temu znalazłam twojego bloga (gdy miałaś go jeszcze na onecie) i mimo, że było na nim niewiele rozdziałów zdążyłam się w nim zakochać. Gdy mój stary laptop wysiadł nie mogłam z powrotem trafić na twoje opowiadanie aż do dnia wczorajszego. Nie uwierzyłabyś jak się cieszyłam :) Jednym tchem przeczytałam wszystkie rozdziały i nie mogę doczekać się więcej. Mam nadzieję, że niedługo coś wstawisz :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, to takie fajne uczucie, gdy ludzie wracają na Wyjątek i w ogóle :) Dziękuję bardzo za miłe słowa i pozdrawiam cieplutko ;)

      Usuń
  20. Znalazłam Twojego bloga kilka dni temu, ale dopiero wczoraj zdecydowałam, że zacznę czytać. Jestem pod ogromnym wrażeniem umiejętności, jakimi wykazałaś się przy pisaniu. Zazdroszczę świetnego stylu, ogromnej wyobraźni i lekkości, dzięki której wszystko czyta się bez cienia znużenia. Postać Notta, którego w ogóle nie kojarzyłam (czuję, że zawiodłam jako fan serii), jest po prostu genialna i zostałam zwolenniczką jego ciętego języka od samego początku.
    Bardzo zaintrygował mnie prolog. W sumie, gdyby tak nie było, nie pisałabym tego komentarza...
    Nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać. Padam do stóp i gratuluję niesamowitego pomysłu. Kiedyś czytałam bardzo dużo opowiadań, które odnosiły do Harry'ego Pottera, ale na takie nie trafiłam jeszcze nigdy.
    A nawiązując już tylko do tego rozdziału, cieszę się, że to właśnie Nott był z Hermioną, gdy się obudziła. Uwielbiam ich w duecie:)Mam też takie dziwne wrażenie, że to właśnie on złamał nos Alexowi. Być może się mylę, ale nigdy nie wiadomo.
    Dobrze, że Odbicie uświadomiło Hermionie kilka rzeczy i wreszcie my wszyscy dowiedzieliśmy się, co tak naprawdę siedzi w głowie uroczej Szczotki.
    Życzę Ci jak najwięcej weny i dużo cierpliwości przy pisaniu, bo zawsze się przyda.
    Śmiem nazwać się stałym czytelnikiem, bo zamierzam zostać z Hermioną i Nottem do końca:)
    Ubóstwiam to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, wcale nie zawiodłaś. Wiele osób go nie kojarzy i czytając Wyjątek, dziwi się, że w ogóle skąd ja go wytrzasnęłam i czy na pewno nie wymyśliłam xD
      Ja też lubię duet Teoś&Mia, strasznie lekko mi się o nich pisze razem :DD Dziękuję za tak wylewną opinię i za to, że faktycznie chcesz zostać z moją historią :) Pozdrawiam!

      Usuń
  21. Witam, Empatio :)
    Chciałabym cię powiadomić, że nominowałam ciebie i twojego bloga do Liebster Award. Zapraszam na mur-bez-bram
    Pozdrawiam, Minnie

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspaniale! W końcu coś innego, a nie ciągle, Hermiona i Draco, Hermiona i Ron, Hermiona i Harry, Hermiona i Blaise (?) :D
    Stworzyłaś coś całkowicie odmiennego, dlatego brawa dla Ciebie.
    Czekam niecierpliwie na następny rozdział.
    Właśnie zdobyłaś następną fankę. ;))

    Lis.
    kopniak-na-dobranoc.mylog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa i witam serdecznie nową Czytelniczkę ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  23. W ogóle mam takie pytanie: piszesz o rocznicy bloga, a kiedy dokładnie ta wspaniała data? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog jeszcze na Onecie został założony 31 stycznia, jednak Prolog pojawił się dopiero 6 lutego i zdecydowałam, że to właśnie wtedy będzie obchodzona rocznica, o :D

      Usuń
    2. No to jeszcze z tydzień czekania ;o
      A szkoda, bo gratis urodzinowy mógłby być już jutro :D
      Tak czy siak czekam z niecierpliwością!

      Usuń
  24. Nominowałam cię do Liebster Award

    OdpowiedzUsuń
  25. Zostałaś nominowana do Liebster Award na:
    http://corka-zla.blogspot.com/2013/02/liebster-award.html
    Serdecznie pozdrawiam,
    Cruciatrus.

    OdpowiedzUsuń
  26. Siedziałam z pół nocy i czytałam Twoje "dziecko".
    Zaczynałam niechętnie, bo rozdziały, a raczej ich liczba i długość trochę mnie wystraszyły. Ale kiedy odpaliłam wieczorem komputer i zabrałam się za pierwszy rozdział, pochłonęłam go szybko, a zanim się obejrzałam, dokończyła to również z dwudziestym drugim. I już przestałam się dziwić skąd masz tyle czytelników. Naprawdę.
    Twoje 'dziecko' to jedna z najlepszych historii, które czytałam, a było ich nie mało. Ale ja do tej pory tylko cztery potrafiły mnie wciągnąć do tego stopnia, iż zarwałam noc.
    Połączenie Hermiony z Nottem to pomysł może nie oryginalny, ale rzadziej spotykany niż inne, np. Dramione. I szczerze powiedziawszy nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, bo trudno jest wymyślić coś, prawie że z niczego. Rowling nie podała żadnych cech Teodora, kompletnie nic. A tu stworzyłaś postać, która wpasowała się idealnie w klimaty Slytherinu, a jednocześnie i samego, ludzkiego człowieka. Nie będę zaprzeczała, że spodobała mi się ta kreacja. Nott jako charakter przypominający raczej człowieka, który obawia się świata jest intrygujący. Jest wredny, przykry i w jakimś stopniu okrutny, ale jednocześnie stwarza pozory osoby, która mogłaby być inna, zmienić się. Nott to nie typowy Ślizgon, co niejednokrotnie podkreślałaś w jego wypowiedziach. On jest... specyficzny. Tak, to chyba idealne określenie jego charakteru.
    Natomiast Hermiona... nie wiem co się z nią stało, ale tutaj nie darzę jej dużą sympatią. Może dlatego, że w życiu realnym nie lubię ludzi, którzy na siłę starają się coś zmienić, a jednocześnie są tak niesamowicie naiwni w swoich dążeniach. I tak odebrałam charakter Granger. Denerwuje mnie jej lekkomyślność, a jednocześnie podziwiam za uwagę i skupienie, które towarzyszy jej przez cały czas.
    Jeżeli chodzi i fabułę to mnie zaskoczyłaś. Dopóki nie wprowadziłaś Odbicia i buntu magii, byłam przekonana, że nagły zanik umiejętności Hermiony względem Transmutacji jest strasznie naciągany. Myślałam, że jest to nielogiczne, ponieważ ona jest naprawdę dobrą uczennicą. I dopiero w ostatnim rozdziale okazało się, że tu chodzi o coś innego.
    Nie mniej jednak same korepetycje mnie rozwaliły. To, o czym dyskutują z Nottem jest ciekawe, jednak ich prawdziwe kłótnie, wyzwiska i wzajemne obrzucanie błotem - okropnie dziecinne. Mają po szesnaście/siedemnaście lat, a wyzywają się jak dzieciaki na podwórku przed blokiem. I ten nieodłączny "mop" oraz "nadęty".
    Konkurs Magiczny to pomysł, z którym spotykam się pierwszy raz. I choć były tam jakieś zawody, to nigdy nie spodziewałabym się takiego konkursu. Długiego. I wcale nie było dla mnie zdziwieniem, kiedy Stone, Grey, Nott i Granger pojechali razem. Bo coś się święciło.
    Same przygotowania do Konkursu były zabawne. Oczywiste będzie, jak napiszę, że scena pojedynku z Severusem mnie rozśmieszyła. W sumie nie powiedział czy można tylko używać czarów, czy może i pięści. Nie mniej, było to naprawdę zabawne. Najlepsza uczennica Hogwartu rzuca się na nauczyciela. I to jakiego nauczyciela!
    No, a potem już ten nieszczęsny pojedynek z Alexem. Wcale nie spodziewałam się, że Hermiona mogłaby go wygrać. Może i pokonała Severusa, ale właśnie ta naiwność i lekkomyślność spowodowały, że zajęła się czymś innym niż walką. Chwila nieuwagi i mamy!
    Co Ivy może chcieć od Hermiony. Albo wstąpiła do Śmierciożerców, bo w końcu błagała o jakieś zadanie. A potem odzywa się do nauczyciela z bijącą od tekstu pogardą. A on również nie pozostaje jej dłużny.
    Te podloty Teodora do Hermiony i odwrotnie potrafią naprawdę zaczarować. Nie wiem jak to zrobiłaś, ale teraz będę czekała na każdy rozdział z niecierpliwością, ponieważ będę chciała za wszelką cenę przekonać się, jak to będzie dalej z nimi. Te wiadomości które wysyłali sobie tak późno w nocy... Och, szkoda, że tak szybko się skończyły i była to sprawa jednorazowa.
    Pozdrawiam, Donna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę. Strasznie dziękuję za tak długą opinię!
      Tak, wiem, długość rozdziałów może przerażać, no ale cóż - niektórzy takie lubią, inni nie, a ja nie umiem pominąć czegoś, co może podnieść jakość historii xD
      Bądźmy szczerzy - ciężko teraz o oryginalność. Świat ff widział już prawie(?) wszystko, w tym właśnie Teomione. Wybrałam tę tematykę, bo jak zauważyłaś - mogłam stworzyć właściwie od podstaw postać, która już jest w kanonie. To bardzo... wygodne ;3
      Nigdy nie staram się tworzyć postaci, którą każdy polubi, zawsze daję jej jakieś własne cechy, niekiedy wady, innym razem zalety - ot, żeby była w jakimś stopniu moja. A że Ty nie lubisz Hermiony... nie dziwię się, mnie też jej zachowanie często wkurza i dziwię się, jak Teoś z nią wytrzymuje xD
      Haha, no i co? :DD Nikt nie powiedział, że prawie-prawie dorosłe osoby nie mogą mieć dziecinnych zachować, odbiją to sobie w innych sytuacjach, you'll see :D
      Scena ze Snape'em... Przyznam, że chciałabym jeszcze kiedyś coś takiego powtórzyć, podobnie jak liściki. O ile te drugie na 90% znów się pojawią, o tyle na pojedynek są małe szanse :c
      Ivy, Ivy... Jej sprawa już niedługo, bo za kilka rozdziałów, się wyjaśni, dlatego na razie nie zaprzeczam ani nie potwierdzam. Może bonus coś Wam rozjaśni ^^'
      Bardzo dziękuję za tak długą opinię, za wytknięcie błędów oraz za pochwały. Dałaś mi do myślenia, Donno, i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zobaczę Twój komentarz pod rozdziałem :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  27. Przeczytalam juz wczoraj ale nie mialam sily juz komentowac bo bylo ppolnocy a ja bylam zmeczona i wgl ... Podziwiam twoj talent podziwiam notta i szkoda mi hermiony. Alex to troche kretyn ale no co sie dziwic musial walczyc w koncu obrona przed czarna magia... Ivy... Szkoda slo.w...roger-nie miem co powiedziec za bardzo ;( trzymam kciuki za mionke i notta i poraz kolejny zadziwilas mnie a wlasciwie zadziwila mnie mcgonagall i snape ... Nio i to chyba tyle Lece czytac dalej
    Pozdrowienia od kochajacej Ginny ;*

    OdpowiedzUsuń

Za spam gryzę.

Obserwatorzy

Informacje

Belka: Empatia
Treść: Empatia
Szablon: Empatia; kredyty: emmawatsonfan.net, scatterflee.deviantart.com, breatherain.blogspot.com
Favikonka: by-elfaba.blogspot.com
Słowa na szablonie: Red - 'Lost'
Zabrania się kopiowania czegokolwiek. Inaczej poucinam rączki.