Sześć
wspomnień
1.
Słyszysz krzyk
tak przeraźliwy, jak przeraźliwy może być krzyk torturowanego człowieka.
Nienawidzisz
tego dźwięku, choć ostatnimi czasy rozlega się po twoim domu coraz częściej.
Gdy tylko wyniosły Anthony Nott mówi do waszego skrzata: „Przyprowadź gościa”,
wiesz, że czas ukryć się w swoim pokoju. Zawsze tak robiłeś. Zawsze wbiegałeś
do niezbyt dużego, ciemnego pomieszczenia, zamykałeś cicho drzwi (ojciec
nienawidzi trzaskania drzwiami, uważa to za przejaw braku manier, które
przecież ktoś z tak szlachetnego rodu powinien posiadać) i rzucałeś się na
łóżko. Zawsze przyciskałeś twarz do poduszki, w myślach błagając Boga, by
zakończył cierpienia tego człowieka.
Wierzysz w
Boga, mimo pogardliwego wzroku ojca, kiedy przechodząc obok kościoła,
wykonujesz znak krzyża. Modlisz się każdego dnia, prosząc o to, by Anthony Nott
w końcu się opamiętał. Pomoc nie nadchodzi, ale twoja matka powtarza, że choć
chwilami nie ma nadziei i świat wygląda, jakby Jedyny Pan opuścił ludzi, On
nadal jest. On zawsze jest.
Kiedy już
kończyłeś swoje prośby, lecz wrzask nie cichł, płakałeś. Z twoich oczu
wypływały strumienie łez, a jednak żaden dźwięk nie wydostawał się na zewnątrz.
Nigdy nie
szlochałeś. To mogłoby sprowadzić ojca do twojego małego azylu.
Przestawałeś,
gdy krzyk w końcu się urywał. Wtedy rozkołatane serce zwalniało, oddech stawał
się spokojniejszy. Ocierałeś oczy i siadałeś na łóżku, wbijając oczy w punkt na
podłodze.
Ogarniało cię
coś w rodzaju otępienia.
Za drzwiami
słyszałeś szybkie kroki ojca. Szedł do swojego gabinetu, najpewniej zadowolony
z popełnionej przed chwilą zbrodni. Kilkanaście sekund później do twojego
pokoju wchodziła matka. Widząc czerwone od płaczu policzki, na jej delikatnej
twarzy pojawiała się troska. Siadała obok na łóżku, wyciszała pokój i
przytulała cię do piersi.
Mogłeś już
uwolnić z siebie wszystkie tłumione emocje, szlochając długo, głośno, wiedząc
też, że przez te kilka minut nic ci się nie stanie.
Tak było do pewnego
czasu. W końcu przestałeś płakać i rozpaczać, przestałeś pozwalać strachowi
objąć nad tobą kontrolę. Nadal ukrywałeś się w pokoju, ale nie z obawy o własne
życie, a raczej przez niemoc patrzenia na cierpienia człowieka.
Jednak teraz
wszystko wydaje się inne.
Masz
szesnaście lat. Jest koniec sierpnia, minęły prawie dwa miesiące od twojego prawie-prawie
całkowitego uzdrowienia. Przybrałeś na wadze, przezwyciężając niedowagę, choć
nadal powinieneś więcej jeść, urosłeś niemal stopę, tym samym dorównując
wzrostem swojemu ojcu, wyglądasz jak nowonarodzony. Nie widać, że twój organizm
został nieodwracalnie wyniszczony. Nie
widać, że powinieneś już kilka razy umrzeć. Nie ma śladu po słaby, chorowitym
Teodorze Nocie.
Może dlatego
czujesz siłę, stojąc u szczytu schodów wiodących do ciemnej piwnicy.
Nie masz
zamiaru ukrywać się w pokoju ani płakać w poduszkę.
Więzy
stworzone z trwogi, beznadziei i przeróżnych dolegliwości zostają przerwane.
– Nie idź tam
– słyszysz cichy głos swojej matki gdzieś za swoimi plecami.
Nie odwracasz
się, choć wiesz, że serce Margaret Nott pęka.
Schodzisz
bezszelestnie do piwnicy.
Niecałą minutę
później znów słyszysz krzyk. Długi, ochrypły, rozchodzący się po każdym zakątku
posiadłości Nottów.
Należy on do
ciebie.
Bo ta krótka
chwila, w której zdałeś sobie sprawę, że nie posiadasz w sobie wystarczającej
siły, przyszła o wiele za późno.
2.
Jej włosy to
płomienie, a oczy to płynna czekolada.
Chyba właśnie
przez nie zwróciłeś na nią uwagę.
I może jeszcze
przez śmiech. Mocny, ale zarazem niezwykle dziewczęcy, drażniący miło uszy.
Zawsze w płci
pięknej pociągała cię ta… delikatność.
Idąc
korytarzem, tym samym co ona, skupiałeś wzrok na rudej czuprynie. Jest od ciebie
niższa o ponad głowę, więc nie było to trudne. Gdy później ją mijałeś, płynna,
gorąca czekolada rozlewała się na twoje serce.
I wtedy
przypominałeś sobie, że dziewczyna należy do rodziny zdrajców krwi.
Weasleyowie
zachowywali się tak, jakby w ogóle nie zdawali sobie sprawy ze swojego
pochodzenia. Czułeś obrzydzenie na
widok któregokolwiek z nich, łącznie z samą Ginewrą. Siostra największego
łamagi, jaki znajdował się za murami Hogwartu… Litości.
A później
zaczęła cię kręcić. Jej wojowniczość połączona z niezwykłą kobiecością zawartą
w ruchach, jej ognisty, niemal jak włosy, charakter, jej subtelny uśmiech
posyłany w stronę niektórych chłopaków…
To powinno być
zakazane – pragnienie bycia blisko ognia.
Pamiętasz, jak
wtedy siedziała na schodach ze śladami świeżych łez na policzkach. Żar prawie
od niej bił, tak była zdenerwowana. Niespiesznie podszedłeś do niej i rzuciłeś
jakąś kąśliwą uwagę (zdecydowanie zbyt dużo czasu spędzasz w obecności Dracona
oraz Teodora). Odpowiedziała jak zwykle z zaciętą miną, zakładając ręce na
piersiach.
– Moja rodzina
jest chora – wymamrotała cicho pod nosem sekundę później, absolutnie wkurzona.
W twojej
głowie zapaliła się lampka.
Starałeś się
wypytać, o co dokładnie chodzi, jednak z marnym skutkiem. Merlinie, nawet
siadłeś obok niej, ale ona nic! Cóż, postanowiłeś nie wnikać. Postanowiłeś dać
sprawom się rozwijać.
Miałeś cichą
nadzieję, że Ginewra w końcu się opamiętała, odrzucając swoją rodzinę.
Niedługo potem
po raz pierwszy poczułeś smak słodkich warg Ognia, którego iskra podpaliła
również twoje serce.
Jednak… na
krótko.
Siedzicie na
ławce na ostatnim piętrze. Jesteście sami, towarzyszy wam jedynie cisza.
Ginewra już dawno znalazła sobie miejsce na twoich kolanach, a ty nie masz nic
przeciwko temu.
Dopóki nie
słyszysz tego jednego imienia, które od razu powoduje, że mocno się krzywisz.
– …Ron zawsze
taki był i nie mogę nic z tym zrobić. Szkoda, bo czasem zachowuje się całkiem w
porządku… No, jak na upośledzonego. Nie zmienia to faktu, że…
Słuchasz w
milczeniu, co ruda ma do powiedzenia na temat swojego brata. Potem zsuwa się na
podłogę. Patrzy na ciebie ze zdziwieniem, ale ty bez słowa wstajesz i ruszasz w
stronę schodów.
– Blaise? –
dociera do ciebie zdziwiony głos Ginewry.
Nie
zatrzymujesz się.
– Blaise!
Nie biegnie za
tobą. Boi się, że im bliżej znajdujesz się wyjścia z korytarza, tym większe
prawdopodobieństwo spotkania kogoś niepowołanego.
Trudno.
Kilka chwil
później zbiegasz po stopniach na dół, przybierając maskę obojętności, która
idealnie skrywa powiększający się gniew.
Ogień czasem
bywa zwodniczy.
A twoje serce
powoli przestaje płonąć.
3.
Uwielbiasz trzymać
ją za rękę. Mimo że jej dłonie zawsze są zimne, to twoje skutecznie zmieniają
ich temperaturę.
Nigdy nie
możesz oderwać wzroku od tych dużych, brązowych oczu, kiedy kieruje je akurat
na ciebie. Czujesz się wtedy niezwykle, prawie wyróżniony, bo ich spojrzenie
zostało podarowane tobie.
Jesteś przy
niej ciągle. Może tego nie zauważa, choć ciągle starasz się, by jednak coś
dostrzegła. Dajesz jej swobodę, to oczywiste, w dodatku nadal pamiętasz o Ivy
oraz Ianie, jednak gdy tylko możesz, ona dostaje od ciebie obecność.
Kochasz ją
najbardziej na świecie i wiesz, że jesteś w stanie zrobić dla niej o wiele
więcej niż dla innych.
Ivy nadal ma
miejsce w twoim sercu. Traktujesz ją jak siostrę, tylko i wyłącznie. Raz, mając
piętnaście lat, całowaliście się, bo oboje nie wiedzieliście, jak to jest, ale
chcieliście w końcu spróbować. Darzyliście się największym zaufaniem. Wtedy
wszystko stało się jasne – zdecydowanie nie czujecie do siebie niczego więcej.
Dlatego pragnąłeś
miłości. Ivy co jakiś czas opowiadała ci o nowym chłopcu, który walczy o jej
względy, ale każdego odprawiała z kwitkiem. Teraz widzisz ją często z Nottem.
Nie żebyś nie chciał szczęścia blondynki, jednak, słodka Roweno, czy to musi
być akurat on? Tym bardziej, że Krukonka wyjątkowo nie odzywa się słowem na
jego temat, więc…
Nawet nie chcesz
myśleć w ten sposób.
Tak czy siak, pragnąłeś miłości. Próbowałeś z dwoma czy
trzema dziewczynami, jednak to zdecydowanie nie było to. Krótkie, przelotne
zauroczenia, zupełnie nieporównywalne z tym, co czujesz do Hermiony.
Chcesz oddać
jej się całym, choć nie masz pewności, czy ona czuje to samo. Wydaje ci się, że
tak – jeszcze ani razu cię nie odepchnęła.
Ale teraz…
teraz słyszysz jakby cichutki szept.
Punkt Medyczny
opuszcza w towarzystwie Notta. On uśmiecha się perfidnie, a ona się denerwuje,
choć zaraz później chichocze pod nosem jak wariatka. Zdaje ci się, że na twarzy
Ślizgona widzisz cień rozbawienia, jednak jest to zbyt krótka chwila, byś mógł
uznać ją za rzeczywistą.
Podchodzą do
wind. Ty też chcesz się tam znaleźć, lecz nie masz zbytniej odwagi. Jeszcze
kilkanaście minut wcześniej zostałeś posądzony o coś, czego nie zrobiłeś.
Nie tknąłeś
Alexa. Ani opuszkiem palca.
Hermiona
uśmiecha się do Notta i choć on nie odpowiada tym samym, dziewczyna nie zmienia
wyrazu twarzy. Potem razem z kilkoma innymi osobami wchodzi do windy. Rzuca
ostatnie spojrzenie na bruneta i znika za drzwiami.
Mrużysz oczy.
Do ciebie
nigdy się tak nie uśmiechała. W tym uśmiechu znajdowało się coś… innego. Nie
potrafisz tego nazwać, jednak zdecydowanie ten gest różnił się od tych względem
ciebie.
Ciężko jest ci
to przyjąć do wiadomości i koniec końców odpychasz to od siebie.
Do twoich uszu
wciąż dociera szmer, ale nie, nie, nie, jego wcale tu nie ma, tylko ci się w y
d a j e…
Słyszysz? Ten
szept?
To krzyk
ciszy.
4.
Nie wiesz, co
się dzieje, ale gdy tylko widzisz swoją przeciwniczkę, budzi się w tobie potwór
żądny zapłaty za swoje uwięzienie.
To tak, jakby
ktoś wepchnął cię do ciemnego pomieszczenia z rozkazem wykonania jakiegoś
zadania, pozwalając, byś miotał się w mroku. Wiesz, że coś powinieneś zrobić, potwór szarpie się nieznośnie, lecz ty nie
masz pojęcia, o co chodzi.
Walczycie.
Unik, atak, podskok, złe lądowanie. Coś stało się z twoją kostką.
Potwór nie
zwraca na to uwagi. Daje ci wyraźne rozkazy – masz zwyciężyć Hermionę Granger.
Bez względu na cenę.
A jakiś czas później…
ból. Twoje palce coś podpala i przebija jednocześnie. Krzyczysz, bo tylko do
tego jesteś zdolny. Potwór ryczy z rozpaczy. Z jego paszczy wypływa ciekły
azot, zaś z ran na ciele wydobywa się woda. Ogromne ciemne oczy w jednej
sekundzie stają się jaskrawofioletowe.
Zdaje ci się,
że twoje istnienie się zakończyło.
Ale nie.
Odzyskujesz przytomność, a potwór otrzymuje nową dawkę determinacji. Każe ci
uleczyć rany, choć jego nadal są otwarte. Chwilę później razem wstajecie –
zgroza pluje azotem.
Przeciwniczka
orientuje się, że coś jest nie tak. To szansa dla ciebie. Nie możesz jej
zmarnować.
Nie musisz
wiele się starać. Podcięcie, rozbrajacz i już jest po wszystkim. Wystarczy, że
chwycisz jej różdżkę…
Nie – słyszysz dziwnie znajomy ci głos.
Należy on do dziewczyny. Kręgosłup.
Milczała, więc niech teraz za to zapłaci.
Wykonujesz
polecenie bez wahania. Szatynka wije się na podłodze. Gdzieś na końcu twojej
świadomości rozpala się lampka, że może przesadzasz, jednak potwór sądzi
inaczej.
Wystarczy. Nie możemy jej zabić.
Nie wiesz, co
to znaczy. Nie chcesz krzywdy Hermiony.
Potwór pragnie
rozpłatać twoje serce. Długimi kłami chwyta skrawek mięśnia i ciągnie. Ciekły
azot wdziera się do prawej komory. Jęczysz cicho, wykrzywiając twarz we
wściekłości.
Płuca. Niech przestanie oddychać. Niech poczuje,
jak to jest utracić ten ostatni oddech.
Odbierasz go
jej.
Niewiele
pamiętasz z tamtego czasu. Wiesz, że wygrałeś i że po zwyciężeniu potwór gdzieś
zniknął, zasklepiając rany argonem – własnymi łzami. Potem odzyskujesz nagłą
jasność umysłu.
To takie
dziwne, nagły powrót rzeczywistości.
Idziesz do
swojego pokoju, musisz odreagować, najlepiej przy grze z Hogwartczykami.
Polubiłeś ich, choć wasze szkoły od dawna ze sobą rywalizowały.
I nagle, kiedy
wspinasz się po schodach na górę, słyszysz trzaskanie drzwi wejściowych.
Zatrzymujesz się, po czym odwracasz. Widzisz wściekłego Teodora Notta. Nie przepadacie
za sobą, zwłaszcza on za tobą. Mieliście dwa czy trzy spięcia i to wystarczyło,
abyście naprawdę nie zapałali do siebie sympatią.
Patrzy prosto
na ciebie z taką mocą, że czujesz potężny strach. Przeskakuje po dwa stopnie i
już jest przy tobie.
– To, bo cię
nie lubię – warczy, a potem następuje bliskie spotkanie jego zaciśniętej pięści
z twoją śledzioną.
Zginasz się
wpół, jedną ręką przytrzymując barierki schodów.
Tego dnia nie
tylko Hermionie zabrakło oddechu.
Sekundę
później przed oczami śmiga ci coś jakby litera N.
I lądujesz na
stopniach ze złamanym nosem.
– A to za nią.
Notta już nie
ma. Półleżysz na stopniach całkowicie otumaniony. Wydaje ci się, że potwór
znowu odżył.
Dałeś się zwieść powietrzu, słońce. Cierp na
głupotę.
Monstrum
znika.
Ale ty nie
potrafisz odzyskać oddechu jeszcze przez długi czas.
5.
Już od dawna
chcesz uciec, jednak wciąż nie czujesz się wystarczająco silna.
Twoi rodzice
są zapracowani. W Ministerstwie spędzają więcej czasu niż w domu, nawet w
czasie Świąt nie chcą zrobić sobie przerwy. Nim dziadek zmarł, wigilijną
atmosferę można by było określić rodzinną,
jednak potem wszystko się rozpadło. Babcia od dwóch lat również znajduje się
tam na górze, z czym nadal trudno jest ci się pogodzić, a kuzyni, wszelkie
ciocie i wujkowie po prostu zerwali z wami kontakty.
Masz dość.
Już od śmierci
ukochanego brata potrzebowałaś kogoś, kto zastąpiłby ci większość twoich
krewnych. Znalazłaś Rogera, który okazał się dawać wszystko, czego nie
otrzymywałaś od rodziców.
Był, wciąż
jest i wiesz, że cię nie opuści, a to wystarczy.
Dopiero
zaczęły się wakacje, ale ty nie czujesz się ani trochę szczęśliwa. Pierwszy
lipca już na zawsze będzie ci się kojarzył z grozą czającą się w cieniu.
Pierwszego
lipca tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego trzeciego roku twoja matka
dowiedziała się o śmierci jedynego syna, co do tej pory stanowi rodzinny sekret
– wiedzą o tym jedynie ty oraz rodzice. No, jeszcze Roger.
Nigdy nie
wiedziałaś, dlaczego na pytanie: „Czy masz rodzeństwo?” musiałaś odpowiadać:
„Nie”, a potem przekonująco dodawać: „Zawsze byłam jedynaczką”. Nigdy nie
wiedziałaś, dlaczego w razie potrzeby utrzymywano, że On wyjechał do Grecji
studiować numerologię pod okiem najlepszych. Nigdy nie wiedziałaś, dlaczego z
albumów zostały usunięte Jego zdjęcia, choć tobie udało się schować pod materacem
łóżka ostatnie pięć, nim reszta została spalona.
Kochasz
patrzeć na te znajome rysy twarze, które z czasem zaczęłaś dostrzegać w
lustrze, kiedy w nie spoglądałaś.
Dziesięć lat
później, pierwszego lipca tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego
roku, usłyszałaś kłótnię rodziców. Matka wyglądała jakby oszalała. Wykrzykiwała,
że to wina ojca, a on nie zaprzeczał. Nie mówił zbyt wiele. Na początku także
wrzeszczał, ale potem się uspokoił. Żona go nienawidziła, tak powiedziała. Nie
wyglądał na zdziwionego. Jedyną odpowiedzią na jej rozpaczliwy płacz było kilka
słów.
– Przepraszam,
że go przed nim nie ochroniłem.
Położyłaś się
do łóżka z chaosem w myślach i zapisanym głęboko w sercu Nazwiskiem.
Gdy niedługo
potem dowiedziałaś się, kim jest ten człowiek, wszystko nagle ułożyło się w
jedną całość.
Dlatego teraz
patrzysz na znajome oczy, znajome włosy i znajomy uśmiech, w ręku trzymając
różdżkę oraz niewielką fotografię, a w drugiej plecak.
Zdjęcie brata
chowasz do kieszeni. Odwracasz się, ostatni raz patrząc na jasny przedpokój
twojego domu. Matka siedzi w salonie nad papierami, ojciec oczywiście pracuje.
Może to nawet dobrze. Czujesz w sobie siłę po raz pierwszy od dawna, a jego
widok mógłby wszystko zniszczyć.
– Ivy? –
słyszysz cichy głos z salonu. Nie odpowiadasz. Odwracasz się i chwytasz za
klamkę. – Ivy, jesteś w przedpokoju?
Wychodzisz,
trzaskając drzwiami.
Idziesz
dróżką, drobne kamyki chrupią cichutko pod twoimi stopami. Słyszysz wybiegającą
na ganek matkę.
– Jak ty się
zachowujesz?! – krzyczy. – Wracaj tu natychmiast!
Wiesz, gdzie
masz się teleportować. Wiesz też, że twoje umiejętności cię nie zawiodą, choć
Spinner’s End mieści się dość daleko od twojego domu.
– Ivy!
Wierzysz w
swoje zdolność charyzmy, upór i otwartość.
Słyszysz, jak
matka zbiega po schodkach.
Nie
zatrzymujesz się ani nie odwracasz.
Teleportujesz
się z trzaskiem.
Przecież
umiesz rozmawiać ze śmierciożercami.
6.
Nigdy nie
mieszałeś się w sprawy wymagające zbyt dużej uwagi lub takie, których próba
rozwiązania niosła za sobą niebezpieczne konsekwencje. Zawsze byłeś bezstronny
w sporach twoich znajomych, zawsze starałeś się unikać zabierania głosu, chyba
że było to konieczne. Chciałeś pozostać czysty, bez wrogów.
Aż w końcu
zostałeś zmuszony do podjęcia decyzji, czy chcesz ukazać światu skrywany
upiorny sekret jednego z departamentów Ministerstwa Magii.
Chcesz to zrobić,
choć nie wiesz po co i dla kogo. Dla siebie? Nie. Dla swojej rodziny? Nie,
zresztą na pewno nie dla ojca, który też maczał w tym palce. Może dla
sprawiedliwości? Nie…
Chcesz to
zrobić ze względu na pamięć o niewinnych, którzy zostali tak okrutnie zabici za nic.
Dla Cryte’a nic było czymś strasznych, groźnym i
całkowicie niedopuszczalnym, dlatego to wszystko się wydarzyło.
A mogłeś nie
grzebać po szufladach ojca…
Sam fakt, że
jest on w to zamieszany, budzi w tobie niepokój. Żyłeś z tym człowiekiem pod jednym
dachem siedemnaście lat. Od dawna zastanawiałeś się, co takiego robi w
Ministerstwie przez prawie całą dobę.
Już wiesz i
jakoś nie napawa cię to entuzjazmem.
Im dłużej
myślisz o tej sprawie, tym częściej w twojej głowie pojawia się pomysł, by w
końcu komuś o tym powiedzieć. Pierwszy wybór pada na Neila – jest twoim
przyjacielem, choć niczego nie zauważył. Mało jesz, jeszcze mniej sypiasz,
ciągle gdzieś znikasz, cały wolny czas przeznaczasz na grzebanie wśród różnych
ksiąg w bibliotece.
Mimo wszystko
zasługuje naprawdę.
Potem myślisz
o Dumbledorze, jednak od razu go odrzucasz. Nawet nie chcesz sobie wyobrażać,
jakie mogłyby spaść na niego konsekwencje. Nie, dyrektor Hogwartu, ktoś tak
wspaniały nie powinien zostać narażony na śmierć przez samą Wiedzę.
Rozważasz
kwestię innych profesorów, ale nie, oni na pewno pójdą z tym do Dumbledore’a…
Cryte już wie,
że ty wiesz. Niepotrzebnie dałeś mu sygnał, chcąc po prostu poczuć satysfakcję
z zauważenia emocji w jego listach do ciebie.
Tej
wściekłości i zaskoczenia.
Jesteś w
pułapce.
Znowu
znajdujesz się w Sali Oczyszczenia. Jedynie tutaj napełnia cię spokój. Obłożony
zaklęciami, w zapomnianej części zamku, odcięty od innych ludzi, trzymający w
zwykłym, starym biurku potęgę mogącą zniszczyć Ministerstwo i podzielić połowę
czarodziejskiego świata…
Opadasz na
krzesło stojące nieopodal. W dłoni trzymasz prawie opróżnioną butelkę Ognistej
Whisky.
Och, jak dobrze
mieć kontakty w Hogsmeade.
Pociągasz łyk
prosto z naczynia; po co w ogóle bawić się w szklaneczki?
Czasem chciałbyś,
by chociażby Neil sam zapytał, czy coś jest nie tak. Chciałbyś, by Laura prócz
składania czułych pocałunków na twojej skroni, zainteresowała się też
podkrążonymi oczyma. Chciałbyś, by chociażby pani Pince zaciekawiła się ciągłym
znikaniem z regałów książek związanych z czarodziejskim prawem.
Ognista Whisky
pali przełyk, ale czujesz się przyjemnie. Jest ci gorąco, w uszach zaczyna szumieć.
Masz w posiadaniu
dokumenty będące twoim jokerem, jeśli dobrze ich użyjesz, a ty postanawiasz pić
w samotności.
Możesz zmienić
coś w czarodziejskim świecie, a ty siedzisz i zwlekasz z opracowaniem
odpowiedniej taktyki.
Grozi ci
śmierć, a ty śmiejesz się.
Śmiejesz się,
bo nie potrafisz płakać wystarczająco głośno, by ktoś cię usłyszał.
***
Nie chcę tworzyć
nie wiadomo jak wielkiej przemowy, choć znacie moją zdolność do rozpisywania
się i wiecie, że lubię to robić. Żadnych wzruszeń, żadnego przedłużania. Bonus
pisało mi się świetnie, czuję dumę, gdy go czytam i mam nadzieję, że podołałam.
Oby.
Nie sądziłam,
że wytrwam tak długo. Że pociągnę jakiekolwiek opowiadanie przez cały jeden
rok. Dokonałam tego wyłącznie dzięki Wam, bo dajecie mi siłę. Dziękuję za każdą
pochwałę, za każde słowo krytyki, za każdą opinię, za każdą chwilę poświęconą
Jednemu Jedynemu Wyjątkowi, dziękuję za Waszą obecność. Dziękuję za wszystko.
Przejdźmy
razem przez kolejny rok
tak jak przez
ten.
Empatia
O, jestem pierwsza. Supcio <3
OdpowiedzUsuńWszystko świetne, naprawdę. Niektóre miniaturki dają nieco szerszą wiedzę na temat postaci, cieszę się z tego, mogę ogarnąć niektóre sprawy.
Z tych wszystkich tekstów chyba najbardziej podobała mi się ta z Nottem i Zabinim. <3
Skoro kopnął mnie zaszczyt bycia pierwszą, to jeszcze złożę tobie życzenia. I wyjątkowi ;) Życzę ci kolejnego roku z Hermioną i Nottem, żeby wszystko układało sie po twojej myśli i aby wena dopisywała. I wytrwałości. ^^
Gratuluję bycia pierwszą ;)
UsuńO to chodziło - żeby w sumie był to bonus zawierający w sobie trochę informacji na temat poszczególnych bohaterów, ale jednocześnie by Czytelnik mógł się obejść bez jego lektury ^^
Dziękuję za życzenia oraz za Twoje ciągłe komentowanie, kochana. W zdaniu "Dajecie mi siłę" miałam na myśli między innymi właśnie Ciebie <3
Ściskam mocno ;*
O, dziękuje! Jak miło mi się zrobiło <3
UsuńWiesz, to jest jedyny blog, który komentuję rozdział za rozdziałem, także wiesz. Nie miałabym motywacji komentować, gdyby nie podobałoby mi się to, co piszesz. ;)
Pierwsza?
OdpowiedzUsuńOjeju, jaki cudowny bonus! <3 Z każdym kolejnym było mi coraz smutniej - Teodor, zamykający się w pokoju, Roger, widzący, że Hermiona wraca z Teodorem (<3), Ivy i jej brat... Jedynie Alexa nie było mi szkoda, nawet nie wiesz, jak zacieszałam do monitora gdy czytałam "a to za nią" <33333 Mój Merlinie, to genialne po prostu, mój kochany Teoś! Wyjaśniło się trochę powiązanie Ivy ze śmierciożercami... hmm.
Gratuluję ci z całego serca wytrwania przy tym opowiadaniu, ja nigdy nie byłam do tego zdolna. Życzę Ci dużo, dużo weny, dalszych sukcesów i kolejnych tak niesamowitych rozdziałów. Dziękuję ci za Wyjątek. <3
(jedyne do czego mogę się przyczepić, to szablon, moim zdaniem stary był lepszy, taki trochę bardziej klimatyczny ;< ale to takim małym druczkiem, nie narzekam!)
Ściskam gorąco!
[bezsenne.blogspot.com]
Ech, spóźniłam się! Może następnym razem. :D
UsuńNastępnym razem Ci się uda, na pewno ;P
UsuńHuh, ja też zacieszałam, wierz mi :D Jak sobie tylko wyobraziłam Teodora... takiego <3
Wiem, wiem, do tego opowiadania pasują praktycznie same melancholijne, ciemne szablony, jednak chciałam głównie samej sobie udowodnić, że jasne prace też potrafię tworzyć :) Niedługo ten zniknie, nie bój się xD
Dziękuję za opinię i pozdrawiam :)
Tak, prosiłabym o informowanie na Forget the Morals. Swoją drogą, zapraszam serdecznie do lektury, jest to thriller polityczno-historyczny. ;) Szaleję, bo wybitnie nie jestem opowiadaniowym długodystansowcem, wolę pisać krótkie historie, ale treściwe. :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej chyba podobały mi się fragmenty odnoszące się do Notta i do Rogera. Doskonale opisałaś uczucia czy też historie poszczególnych bohaterów. Właściwie to nie spodziewałam się takiego bonusu, myślałam raczej, że będzie to jakaś "deleted scene" albo coś, ale bardzo mi się podobało. Jest... inny, a przez to genialnie komponuje się z całym opowiadaniem.
Aczkolwiek wyłapałam błąd: "Hogwartyczkami" -> literówka. ;)
Pozdrawiam,
[forget-the-morals] & [konFEDORAcja]
Hm, moje najkrótsze opowiadanie (o ile je skończę) to będzie Rozdarta Dusza, bo mam zaplanowane całe 25 rozdziałów + Prolog i Epilog :D
UsuńNiee, scena usunięta nie, bo i po kij? Co by Wam to dało? A tak sprytny obserwator może zauważyć powiązania, ukryte treści i tak dalej... xD
Dziękuję za Twoją obecność przez praktycznie cały czas trwania Wyjątku, Ciociu Fedorciu :)
Podobało mi się to z Teo : )). Cudowny bonus . Weny
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńOMG, tego w życiu się nie spodziewałam. Cudownie! Strasznie mi się podobały wszystkie bonusy [najmniej chyba ten z Ivy - jednak jej nie lubię xD]. Świetnie napisane, fajna była ta niewiedza na początku 'o kogo chodzi' i domyślanie się ;D Nie spotkałam się wcześniej nigdy z narracją drugoosobową, ale podoba mi się. Trafiła do mnie.
OdpowiedzUsuńTak btw to gratulacje z powodu rocznicy ;)
Pozdrowienia
Biedna Ivy, nikt z Was chyba jej nie lubi ;__: A potem się dziwią, że ze śmierciożercami gada ;__:
UsuńTaka narracja jest rzeczywiście rzadko spotykana, ja za chciałam wypróbować właśnie takiej, więc... Efekt widać tam na górze ^^''
Dziękuję za opinię i pozdrawiam!
Powiem krótko: WIEDZIAŁAM! To musiał być Teoś! :D Bardzo podobał mi się fragment z Rogerem. Mam nadzieję, że sam zrozumie, iż nie ma szans u Hermiony, bo jej serce należy już do kogoś innego ;3
OdpowiedzUsuńGratulacje z powodu rocznicy i obyś wytrzymała jeszcze dłużej ;3 Duuuużo weny i świetnych pomysłów ;*
Chyba każdy wiedział, god damnit :D
UsuńRoger to... eh, Roger. On sam się nie ogarnie, odpycha wszystko od siebie i w ogóle... Dobry z niego chłopak, ale o strasznie miękkim serduszku :(
Dziękuję za Twoją obecność, Nusiaa ;*
Jak dobrze było wejść tu ze świadomością, że pojawi się coś nowego:) Jestem zachwycona, ale to żadna nowość, bo podobały mi się wszystkie rozdziały. Bonus jak najbardziej udany i potwierdziłaś moje podejrzenia dotyczące Notta i złamanego nosa Alexa. Poznanie myśli innych osób, niż Teodora i Hermiony było strzałem w dziesiątkę.
OdpowiedzUsuńWciąż nie lubię Ivy, chociaż miała ciężkie życie, a zazwyczaj jest mi żal takich osób.
Blaise trochę zyskał, chociaż niewiele.
Jestem zaniepokojona Alexem i tymi głosami w jego głowie.
Biedny Roger. Hermiona złamie mu serce...
Gratuluję wytrwałości w prowadzeniu bloga i tworzeniu tej historii. Niezmiernie się cieszę, że nie uległaś słomianemu zapałowi i wciąż tworzysz, żebyśmy mogli się tym później zachwycać. Życzę kolejnej rocznicy i dużo, dużo weny, żeby nie uciekała w najmniej odpowiednich momentach.
I bardzo podoba mi się nowy wygląd bloga.
Pozdrawiam:)
Miałam dość Teomione przez jakiś czas - nawet autorka momentami potrzebuje odmiany. Dlatego w następnym rozdziale raczej mało Teosia i Hermiony, ewentualnie tylko wspomnieni.
UsuńA kto lubi Ivy? Biedna :c
Czasem wydaje mi się, że słomiany zapał to moje drugie imię, więc ekhem xD Niemniej jednak bardzo dziękuję za życzenia i samą opinię.
Pozdrawiam!
Jak wieczorem zaczęłam czytać, to nawet nie zwróciłam uwagi, że minął rok. A rozdziały czytało się i tak z jakieś sześć godzin. Jednak wiem ile musiałaś poświęcić czasu, aby je napisać. Nie będę Ci życzyła wytrwałości, bo parę takich słów już padło we wcześniejszych komentarzach. Widać, że zależy Tobie na tym opowiadaniu, tak więc zamiast wytrwałości życzę Ci szczęścia w pisaniu 'Wyjątku', a także momentu, w którym postawisz ostatnią kropkę.
OdpowiedzUsuńTen bonus jest specyficzny. Zazwyczaj pomijam takie posty, bo nie mają dużo wspólnego z opowiadaniem. Ale wspomniałaś w odpowiedzi na mój komentarz, że ma wiele wyjaśnić, więc przeczytałam.
1. Postawiłaś na zwrot, widzę. I dobrze, bo czyta się rewelacyjne. Historia dzieciństwa Notta od samego początku mnie intryguje, ponieważ wiem tylko tyle, że kocha swoją matkę, a ojca nienawidzi - bezwzględny, okrutny. A tutaj pojawia się jedno wspomnienie z jego życia, które dokładnie obrazuje to, co czuje Nott w związku ze swoim dzieciństwem i przebywaniem w domu, gdzie ewidentnie panuje jego ojciec. I chciałabym mu naprawdę współczuć.
2. Paring w drugim wspomnieniu to coś, na co chciałoby się czekać, ale jednocześnie czytając, miałam wrażenie, że Zabini nie ma czystych intencji. Że coś mu się nie podoba w tym związku. Może to ciągłe ukrywanie, narzekanie Ginny na swojego brata. Dlatego świetnie, że w następnym rozdziale wreszcie wszystkie karty zostaną odkryte.
3. Ach, Roger. Zamiast robić te podchody mógłby zapytać się Hermiony, co do niego czuje. Wtedy na pewno nie chciałby nadal jej kochać i wmawiać sobie, że ona również czuje to samo do niego. Ale nikt nie lubi czuć tego bólu. Nie mniej mam wrażenie, że Stone za dużo sobie wyobraża. Zobaczymy.
4. Alex myślał podczas tego pojedynku sam, czy może ktoś podpowiadał mu, co ma robić? Bo się zgubiłam. Chęć zemsty do mnie nie przemawia, w końcu to pojedynek. Wszystkie chwyty dozwolone, a zasada jest jedna: Nie zabić. Tak więc dlaczego sprawił ból Hermionie? Ugh.
Tak myślałam, że to Teodor zrobił. I pewnie się cieszył w duchu, kiedy Hermiona o wszystko obwiniła Rogera. Nie ma to jak niechęć do drugiej osoby... Ale Granger będzie miała minę. Ha!
5. Ivy. No nic, nadal nie wiem, co ta dziewczyna knuje. Tylko tyle, że wmieszała się w coś poważniejszego, coś, z czego będzie naprawdę ciężko się wyplątać. Severus nie jest przecież ugodowym człowiekiem.
6. To wspomnienie zostało przez Ciebie napisane najlepiej, muszę przyznać. Akurat ten wątek, choć przewija się już przez jakąś część historii, jest bardzo mało znany. Jedynie tamten dziennik dał jakiekolwiek informację o sprawie. A tutaj bohater jest przytłoczony całą sprawą, ma dość. Alkohol odbieram jako ucieczkę, bo szczerze nie mam pojęcia, dlaczego pije.
14 lutego nowy rozdział? Jak na razie bonus musi wystarczyć, bo rozjaśnił on parę spraw, choć nadal wiele wątpliwości pozostaje. Ale jak napisał w odpowiedzi, wątek z Ivy wyjaśni się, co mnie bardzo cieszy.
Pozdrawiam, Donna.
Czy ja wiem. Pamiętam, jaka walka była z niektórymi rozdziałami, bo żadna z postaci nie chciała współpracować, to siedzenie po nocy, bo tylko wtedy miałam wenę, jednak gdy teraz o tym myślę, to jakoś tak... ten rok zleciał zdecydowanie za szybko.
UsuńDziękuję, że jednak wzięłaś się za ten bonus :)
Nott miał... ciężko. Trudne dzieciństwo przez ojca i chorowitość, lecz jakoś wziął się w garść. Sądzę, że to go w pewien sposób różni od Hermiony, która chwilami naprawdę nie grzeszy wytrwałością, i w sumie chyba obojgu można współczuć.
Hm, Zabiniemu nie chodziło o narzekanie Ginny na brata. Myślę, że to jest sprawa nieco... innej wagi. Wcześniej ruda dała mu nadzieję, że odsunęła się od swojej rodziny, a teraz nagle mówi o swoim bracie jak gdyby nigdy nic. Dla Blaise'a to... zdecydowanie złe. O.
Sprawa Rogera niedługo się rozwiąże, więc tutaj nie będę się wypowiadać ^^
Te głosy w głowie Alexa nie były jego - coś/ktoś kazał mu skrzywdzić Hermionę. On sam był na wpół świadomy, ale jednak nie mógł tego powstrzymać. Co do Teodora - a kto powiedział, że Hermiona w ogóle się dowie prawdy? ;P
Ivy w ogóle sobie narobiła bagna i to jej tak naprawdę powinno się współczuć, a nie.
Powiem Ci, że ostatnia część również jest moją ulubioną. Jakoś tak... pisało mi się ją najłatwiej ^^
Dziękuję bardzo za tak długą opinię oraz za miłe słowa w niej zawarte :)
Pozdrawiam!
Czytam Twoje opowiadanie już pół roku, ale dopiero teraz komentuję. Świetne opowiadanie. Szczerze to niezbyt bardzo lubię książkową Hermionę, ale jak czytam Wyjątek to zaczynam się do niej przekonywać. Miniaturka wspaniała. Szczególnie fragment z Blaise'em. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo widzę że Ron się dowie o związku Ginny z Zabinnim. Tak, właśnie chcę jeszcze Tobie i Wyjątkowi złożyć życzenia co prawda spóźnione o jeden dzień. No więc, życzę Ci byś wytrwała z Wyjątkiem jak najdłużej i jak najwięcej weny.
OdpowiedzUsuńTaak, nie ma co ukrywać - w końcu Ron wszystkiego się dowie i hm, Zabini dostanie to, czego chciał ^^
UsuńDziękuję za życzenia, za opinię i za to, że jednak postanowiłaś się ujawnić. To wiele dla mnie znaczy, naprawdę :)
Pozdrawiam serdecznie.
Na początek wspomnę o szablonie, bo na koniec pewnie zapomnę. Idealny szablon, w idealnych kolorach! Nie znam się na grafice, więc nie będę mówiła, że tutaj nie dokładnie czy tam jakieś niedociągnięcie, bo jako zwykły, szary człowiek nawet tego nie zauważam :D
OdpowiedzUsuńI bonus :) W ankiecie głosowałam chyba na coś innego, ale w sumie taka forma niespodzianki wcale nie jest zła. Przedstawiłaś nam co czują postacie. I wiele też wyjaśniłaś. Zacznę od początku.
Ojciec Teodora to prawdziwy psychol. Żeby tak własnego syna? W głowie mi się to nie mieści. Niby tacy porządni, rodzina z historią, a jak widać rodzina Nottów jest idealnym przykładem tego, że każda familia ma jakiś sekret.
Kolejny fragment dotyczy Zabiniego i Ginny. Spodobało mi się to, że przedstawiłaś historię ich znajomości. Często zastanawiało mnie to jak to się stało, że ta dwójka się styknęła. Widocznie zainteresowało go to, że Ginny jest przeciwko swojej rodzinie. A teraz, po jej ciągłych narzekaniach ma jej dość. Przykro.
I Roger :) To chyba mój ulubiony fragment. Jestem już na sto procent pewna, że nie ma nic wspólnego z Ivy. I bardzo mnie to cieszy, bo to byłby ogromny cios dla Hermiony. Ale dla niego będzie jeszcze większą przykrością gdy dowie się co Gryfonka czuje do Notta. Bo teraz tylko może to przypuszczać... Szkoda mi go, naprawdę.
A ten fragment z Alexem (?) jest moim drugim ulubionym! Zwłaszcza ten moment z Nottem. BOŻE! Jakbym miała humor to aż bym podskoczyła :D
Wciąż sobie powtarzam, że on naprawdę coś do niej czuje, a przecież tak dobrze to wiem...
Ivy. Grrr. Chociażbym chciała to kompletnie nie mogę jej polubić. Niby zasługuje szansę, bo już wiemy co nią kieruje, ale niektórzy ludzie nie zasługują na drugą szansę. A raz już mnie zawiodła, bo stanęłam za nią murem, wierzyłam, że jest niewinna a jednak okazała się fałszywa :[
I ostatni fragment nie wiele mi mówi, ale miło, że nie zapomniałaś o tym ważnym wątku w swoim opowiadaniu :)
Przepraszam za tak chaotyczne komentarze, ale nie mam kompletni humoru i na czymkolwiek jest mi się trudno skupić. Ale bardzo ci gratuluję, ja ledwo potrafię wytrzymać parę msc na jednym blogu... :[ Do zobaczenia 14 lutego :D
Aww, dziękuję bardzo :) Czyli jednak komuś podoba się jasny szablon, tak! :DD
UsuńRodzina Nottów może nie udziela się u Czarnego Pana tak jak Malfoyowie, jednak ten sekret wszystko rekompensuje :c
Wiedziałam, że w innym rozdziale nie uda mi się przekazać historii ich znajomości, więc postanowiłam zrobić to tutaj - w dodatku z perspektywy Zabiniego, a nie tam nudną paplaniną Ginny xD A Blaise nie ma dość samych narzekań dziewczyny - raczej tego, że nagle ona zwróciła się do swojego brata, a co za tym idzie - całej rodziny.
Czy Teodor coś czuje...? Hm, na pewno odpowiedzialność i troskę, ale to raczej nie coś pokroju uczucia Hermiony do Ślizgona. Jeszcze nie ^^
Już nie mam siły. Ivy serio jest biedna T__T
Wątek umarłych jest CHOLERNIE ważny i nie ma opcji, bym zapomniała. Rozkręci się już niedługo. Cierpliwości.
Dziękuję bardzo za komentarz, za miłe słowa i za to, że jesteś, Moustache :)
Pozdrawiam!
Czyżby Empatię naszło na mroczne klimaty? Rozdarta, no i ten bonus... Optymizmem i radością to tu nie powiało, ale geniuszem owszem. *.* Szkoda, że przy Teosiu nic nie wspomniano o Hermionie, no ale. Jego łeb był zapełniony w tym momencie czymś z grubsza innym.
OdpowiedzUsuńHa. Intuicja moja i większości czytelniczek nie zawiodła. To. Był. Teodor. Mrr "To za nią" ♥ Mój ulubiony moment tutaj, aż banan mi na twarz wystąpił xD
Roger, Roger, Roger. Ty naiwny zakochańcu. Szkoda mi ciebie, ale cóż, life is life. xD
Chyba umrę do 14 lutego, oczekuję wyczerpującej notki!
I gratuluję ci tego roku z Wyjątkiem. Jesteś wielka. I mam nadzieję, że następny przetrwasz jeszcze lepiej, z jeszcze większą dawką weny i energii. I w ogóle wszystkiego co najlepsze, jak wiesz, ten blog zrył mi psychikę xD
Ściskam,
Twoja największa fanka XD
+ Genialny szablon! ♥ Jestem oczarowana, ta sesja Emmy jest genialna.
OdpowiedzUsuńEmma ma w ogóle ostatnio jakieś takie ładne sesje, mniam <3 Jest z czego szablony robić :D
UsuńTak, tak, zima się kończy, plucha, ciapa i w ogóle, więc mamy mhrok. Dajcie mi z powrotem czystą, nieskazitelnie białą zimę, a nie ;(
Teodor - zdecydowanie mrau. Kocham go absolutnie i ahh, wiem, że nie powinnam się tak rozpływać nad własną postacią, jednak to Nott no :DD
Life is brutal and full of zasadzkas. And sometimes kopas w dupas, Im so sorry dude.
Jeśli nadal będziecie przy mnie tak jak przez ten rok, nie ma siły, żebym nie wytrwała kolnego roku <3
Dziękuję za opinię, kochana ;*
też kocham twojego Notta. dobrze się o nim pisze, ledwie go wcisnęłam do opowiadania a już mi się lekko pisało. na razie super mały epizodzik. ^^
Usuńmogę się zareklamować tu? :D Taka moja beznadziejna, kiepska twórczość niskich lotów.
http://krople-deszczu-jak-wspomnienia.blogspot.com/ no ale byłabym wdzięczna jakbyś wpadła :D
Nie ma za co, kocham to co wyczyniasz ;*
Bonus, jak najbardziej udany. W sumie wszystkie wspomnienia mi się podobały. Chyba nie potrafię napisać już nic więcej. Czekam na nowy rozdział. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa :)
UsuńPozdrawiam!
TYSIĄC NOT(T)! Wszystkiego najlepszego, gratulacje kochana za ten wspaniały i owocny rok :*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że życzenia spóźnione, ale jak najbardziej szczere :D
Co do bonusu, co prawda głosowałam na coś innego, ale jak najbardziej mi się podobał. Myślę, że wiele spraw wyjaśnił i przybliżył, miłą odskocznią była narracja kogoś innego jak Hermiona, która czasami jest zbytnio zagmatwana :P
Co do treści:
1. Jeju, jak mi było żal Teosia, miałam ochotę go przytulić, tak mu współczułam. Nie dziwię, że jest tak zamknięty w sobie, skoro w domu przeżywał od małego takie piekło - to zostawiło duże piętno na jego psychice. Bezradność matki Teodora jest też rozpaczliwa. Mam nadzieję, że pozbędą się ojca-tyrana raz na zawsze...
2. Zastanowiło mnie zachowanie Zabiniego. Ogólnie rzec biorąc, bardzo lubię paring Blaise-Ginny, ale w motywach Ślizgona coś mi zgrzyta. Lubi Ginny, od zawsze się nią interesował, ale nienawidzi jej rodziny. Tak bardzo, że nie może o niej słuchać i marzy o tym, by się jej wyparła? Helo, Ginny, czy ty tego nie widzisz? A może tylko ja widzę w tym coś niewłaściwego, może ona ma nadzieję, że on się zmieni. W każdym razie z zapowiedzi wnioskuję, że ta sprawa się niedługo wyjaśni.
3. Kurczę, Roger jest tak zaślepiony. Hermiona źle robi, że ani razu go nie odepchnęła. Pozwala mu mieć nadzieję, to go może złamać. Chociaż sam zaczyna zauważać, że coś jest między Granger a Nottem. A przynajmniej z jej strony.
4. Alex już w ogóle mnie zaniepokoił. Pierwsze co mi przyszło na myśl, to że Ivy coś mu namieszała w głowie. Jego myśli brzmiały tak, jakby ktoś nim sterował. Tylko komu zależałoby na uśmierceniu Hermiony?
No i wiedziałam, że to Nott :D Boskie to było, kocham go!
"To, bo cię nie lubię", "A to za nią" :P
Nawet nie wiesz jakiego banana na mojej twarzy wywołałaś :D
5. Ivy przystąpiła do śmierciożerców. Albo po prostu z nimi współpracuje. Ok. Ale jej motywem jest zemsta za brata, czy coś innego? Nie bardzo rozumiem, bo na razie zachowuje się jak ta zła. Kurczę, muszę nad tym pomyśleć.
6. Ostatni fragment... Wręcz czułam bezsilność i gorycz rozlewającą się po ciele chłopaka. W sumie znam to uczucie, kiedy w środku twój cały świat wali się, a nawet najbliżsi są ślepi na te zauważalne zmiany w tobie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Jak widzę, wszyscy głosowali "na coś innego", więc zastanawiam się, kto głosował na bonus xD
UsuńOjciec-tyran, jak to ujęłaś, da się im jeszcze parę razy we znaki, więc szykuj już sobie jakąś twórczą wiązankę na niego. Menda, niestety. No ale cóż zrobić? Są ludzie i parapety.
O, widzę, że coś świta odnośnie Zabiniego ^^ Fakt, Blaise'owi brakuje jedynie tego, by Ginny odrzuciła zdradziecką krew. Tylko trzeba zauważyć, że on jedynak z nią nie zrywa, więc w sumie koniec końców jego motywy są... skomplikowane xD
Roger nie ma wielu wad, faktycznie, ale jedną z nich, tą największą, jest właśnie takie zaślepienie. Eh. Ktoś musi być wariatem.
Ivy, Alex... Nie wiem, nie wiem, może. Tutaj sprawa jest nieco...głębsza.
Ja się na Ivy nie znam, ona żyje własnym życiem w tym opowiadaniu. Mogę powiedzieć jedynie tyle, że jeśli faktycznie przystąpiła do śmierciożerców, to na pewno miała jakiś cel ^^'
Nasz Pan Od Umarłych. Cóż. Płaczę nad jego losem. O.
Dziękuję za opinię i za życzenia ;* Pozdrawiam!
Znalazłam twój blog przez przypadek kilka dni temu. Przeczytałam pierwszy rozdział i jakoś nie chciało mi się dalej czytać. Hermiona i Teodor? To absurd. Jednak wczoraj, z nudów, wróciłam tu i zaczęłam czytać. Z każdym rozdziałem coraz bardziej zaczynał mi się podobać. Zakochałam się w Teodorze i w twoim blogu. Czytając twoje opowiadanie, czuję się jakbym czytała książkę napisaną przez sławną autorkę, a nie opowiadanie pisane przez nastolatkę. Boże, ja cię uwielbiam. To jest po prostu idealne. Potrafisz tak stworzyć napięcie, że mam ciarki na plecach i boję się każdego odgłosu! Tak, tak, wiem, jestem straszną panikarą, ale naprawdę jest to jedyny blog, który budzi we mnie aż takie mocne emocje. Przeczytałam dużo opowiadań potterowskich, ale twoja historia Hermiony i Teodora jest najlepsza i wątpię, że znajdę lepszą. Jak już mówiłam po prostu się w tym zakochałam. Podoba mi się to, że jest już ponad 20 rozdziałów, a oni jeszcze nie pałają do siebie miłością. Owszem, są wydarzenia, które pokazują, że coś do siebie czują, ale z umiarem. Tak więc, informuję cię, że zdobyłaś nową, stałą czytelniczkę, która od tego momentu będzie systematycznie komentować każdy rozdział. A jeśli porzucisz to opowiadanie, to ostrzegam, że najpierw zabiję ciebie, a później siebie z tej niewiedzy co dalej!:D Także no, uważaj, ja cię znajdę.:DD Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że coś zrozumiałaś z tego mojego komentarza. Wiesz, czasem przez nadmiar emocji w moich wypowiedziach może pojawić się coś niezrozumiałego.:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nikola.:D
Och, to bardzo się cieszę, że jednak zainteresował Cię Wyjątek :) Miło czytać takie słowa ^^
UsuńIch uczucie rozwija się powoli, ale przynajmniej staje się naprawdę silne. Zresztą, nigdy nie rozumiałam, jak można się całować po kątach, praktycznie niczego do siebie nie czując. No nie wiem. Może jestem za młoda xD
Dziękuję bardzo za tyle miłych słów, za samą opinię, i cóż, witam nową Czytelniczkę! ;) I obiecuję, że choćby nie wiem co, nie opuszczę Wyjątku :)
Pozdrawiam!
Bardzo podobały mi się miniaturki z pkt widzenia Ivy (mimo że jej nie znoszę x_x) oraz Teodora :)
OdpowiedzUsuńNie piszę komentarzy pod każdym wpisem, bo nie mam na to czasu :c I tak zaniedbuję lekcje przez Twoje cudowne opowiadanie. Jeszcze 23 rozdziały i będę na bieżąco :D
E.
Ach, zjadłam 2 rozdziały. Zostało TYLKO 21. Hmm, chyba uporam się z tym do jutra <3
UsuńTak myslalam ze to Theo walnal temu valemu Alexami i tak wogole to boskie a ty mas zniesamowity talent
OdpowiedzUsuń