Na koniec słów kilka, czyli ostateczny la fin

Boję się. Boję się jak cholera.
Wielokrotnie wyobrażałam sobie, jak będzie wyglądać ten ostatni post, ostatnie moje słówko do Was. Za każdym razem wyglądało to inaczej – na początku, przy dwudziestym rozdziale, przy czterdziestym i teraz. Nie mam pojęcia, co napisać.
Jeden Jedyny Wyjątek ma ponad dwa i pół roczku, co jak na opowiadanie blogowe, w dodatku fanfiction, jest całkiem sporym wynikiem. Jakby nie patrzeć, spędziłam z nim prawie całe gimnazjum, zahaczając o pierwszą klasę liceum. Dorastałam z nim, co doskonale widać w rozdziałach, zwłaszcza jeśli porówna się pierwszy z jednym z ostatnich. Pamiętam jeszcze stary Onet – tam właśnie zaczynałam swoją przygodę z pisaniem. Teraz ją kończę, po prawie czterech latach, i wiem jedno.
Było warto.
Nawet jeśli miałam ochotę rzucić to wszystko w cholerę, w połowie zmienić akcję i strzelić krótki Epilog, nawet jeśli nie umiałam znaleźć siły na dokończenie tej histoii, nawet jeśli to opowiadanie ma niezliczone wady – z czego wszyscy zdajemy sobie sprawę – i wyszło zdecydowanie za długie. Było warto, bo dzięki niemu nauczyłam się pisać, tak naprawdę, bo rozwinęłam swój warsztat i umiejętności graficzne, bo poznałam tyle niesamowitych osób.
52 rozdziały (średnia długość to 13 stron) + Prolog i Epilog, łącznie 724 strony, 289 081 słów. Oto Wyjątek. Te liczby są dla mnie nadal niewyobrażalne. Z jednej strony rozpiera mnie duma, ponieważ wreszcie udało mi się coś skończyć w swoim życiu, ale z drugiej strony…
Co teraz? Boże, co teraz? Co ja mam teraz zrobić?
Odpowiedź jest prosta. Teraz, moi mili, czas wrócić do normalnego życia. Moja rola zakończona, pięć tych niezwykłych minut JJW się skończyło. Kurtyna opada, światła gasną.

Zanim jednak do tego dojdzie, muszę jeszcze coś zrobić. Nie, nie muszę: chcę. Chcę Wam podziękować, Wam wszystkim i każdemu z osobna. Gdyby nie Wy, Wyjątek już dawno przestałby istnieć. Gdyby nie Wasze motywujące komentarze, rozmowy na Askach, Facebookach, Gadu, nikt nigdy nie dowiedziałby się, jak zakończą się losy Teodora, Hermiony, Benjamina, Ivy, Rogera… Gdyby nie Wy, nie byłoby tego opowiadania i nie byłoby mnie, bo Wyjątek to ja, prawie w stu procentach.
Dziękuję, że tak długo z mną wytrzymaliście i nie poszliście sobie, choć nie zawsze byłam wobec Was fair. Znosiliście humorki, znosiliście chwile załamania, znosiliście zawieszenia, słabsze rozdziały, literówki i niekanoniczność. Dziękuję za to, że pokochaliście Teodora i że dzięki temu stał się bliski również memu sercu. Dziękuję za pochwałę oraz krytykę, dziękuję za obiektywizmy, ale też za wszystkie przepełnione emocjami opinie – te czytałam z największą radością, ponieważ wiedziałam, że są najszczersze. Dziękuję Niekonkretnej za stos kartek z mnóstwem ultra-subiektywnych komentarzy (dzięki niej mam w szufladzie większość Wyjątku) oraz za to, że poznała mnie ze wspaniałą Damą Kier. Dziękuję Farfadecie, na której zawsze mogłam polegać w kwestii niedociągnięć, dziękuję Condawirarmurs C, której obłędnie długie opinie wręcz lały miód na moje serce, dziękuję Princess Expecto za cudowne rozmowy na Gadu czy gdziekolwiek indziej, dziękuję  Alex, Amarantowej, emersonn, Moonstone, Osoroshii i Spectrum za tak długą obecność przy mnie i na blogu. Dziękuję tym, których nie wymieniłam, a którzy chcę, by wiedzieli, że znaczą dla mnie równie wiele. Wszyscy jesteście częścią tej przygody i już na zawsze pozostaniecie w moim życiu. Takie wspomnienia nie zatracają się zbyt szybko – one tak naprawdę nigdy nie giną.

Od tej pory jestem dostępna tylko i wyłącznie na Gadu (34790327), mailu (empatia2805@gmail.com), fanpage’u (klik!) oraz na Asku(klik, klik!), na którym możecie zadawać mi pytania o wszystko. Opowiadanie się skończyło, więc odpowiem na absolutnie każde pytanie, także śmiało. Ktoś jeszcze kiedyś pytał o wersję pdf – takowa się pojawi, nie wiem kiedy, ale na pewno będzie. Zostawcie mi jakiś kontakt do siebie, a gdy takową stworzę, od razu zacznę wysyłać. Na bogato, siedemset stron, a co.

I chyba… chyba już koniec. Tak, to jest to. Teraz nadszedł ten ostateczny la fin.
Ale wciąż się boję. Boję się jak cholera.

Na zawsze Wasza,

Empatia

22 komentarze:

  1. luiza.motowska@wp.pl- wyślij, jak tylko będzie. Nie mogę uwierzyć, że to koniec. Zaczęłam czytać w połowie czerwca i jak żadne inne dzieło pokochałam. Przeczytam to znowu, i jeszcze raz, i jeszcze, bo ta historia za każdy razem jest piękna. Jeżeli pozwolisz (i będę w stanie) to zrobię sobie wersję uproszczoną papierową, tak prywatnie, bo nie mogę przestać napawać się pięknem twoich słów.Tyle dopracowania, szczegółów, spędzonych przy tym godzin przyniosło Ci najpiękniejsze dzieło. Ja...dziękuję. Sprawiłaś, że patrzę trochę inaczej na wszystko, czytając twoje rozdziały, to że je ukazałaś, czasem przychodzi innym z trudem. Czasami nie jesteśmy pewni czy warto. Swoim uporem, że dobrnęłaś do końca dałaś mi nadzieję. Sama jestem słaba, ale z każde twoje słowo było otuchą, dodaniem odwagi. Teraz pokazuję siebie, walczę o to, małymi krokami zaczynam pokazywać że to co mówią inni to nieprawda. Bo tak było. Prze całe swoje życie tworzyłam obraz brzydkiego, nieśmiałego kujona. Teraz pokazuję moje prawdziwe ja. A to wszystko zaczęło się od przeczytanego pytania, czy znacie fajną opowieść dramione... i ta odpowiedź:
    ''to nie dramione, ale warty przeczytania wyjątek,,...
    Jeden, jedyny wyjątek...

    Zawsze z tobą, choć nie widać
    Somni

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, to już koniec. Nadal to do mnie nie dociera. Przyznam szczerze, że przez jakiś czas miałam w sobie jakąś blokadę i utknęłam w jednym miejscu i za nic w świecie nie mogłam czytać dalej. Jednak kiedy opublikowałaś ostatni rozdział zebrałam się w sobie i nadrobiłam zaległości. Nie za bardzo wiem co mogę napisać oprócz tego, że gratuluję Ci. Doprowadziłaś historię do końca, a nie jest to łatwe, i to wyszło bardzo dobrze. Tematyka była niecodzienna, bo nie widziałam innego bloga, który opowiadałby o Hermionie związanej z innym Ślizgonem niż Malfoy.
    Dziękuję Ci za tą historię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś Jednym Jedynym Wyjątkiem Empatio.
    Zmieniłaś mnie.
    Dziękuję.
    Dream z Aska.

    OdpowiedzUsuń
  4. To najpiękniejsza mowa na zakończenie, jaką słyszałam (meh, czytałam). Nie potrafię słowami wyjaśnić, jak bardzo jestem wdzięczna za Wyjątek. Słownik nie zawiera słów, które pomogłyby mi to opisać. Nie spodziewałam się, że to Ty będziesz dziękować mi. Nie skomentowałam nawet 1/4 rozdziałów. Nawet nie czytałam Twojej historii od początku.
    Tak cholernie będę tęsknić za Teodorem, Hermioną, Rogerem i resztą. Nigdy nie zapomnę tego opowiadania, naprawdę. Może to jest zbyt górnolotna obietnica, ale odbiła w mojej osobowości niezatarte piętno. Będzie zawsze widoczne, nawet jako delikatna blizna.
    Dziękuję z całego serca.
    em.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja napiszę tylko, że wszystko wyraziłam w komentarzu pod epilogiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Twoje opowiadanie już od samego początku uderza w łagodne tony podświadomości, pozostawiając na nim niezatarty ślad w postaci wielu przemyśleń, które już nie raz powodowały, że zarywałam noce, próbując choć w minimalnym stopniu wczuć się w sytuację Hermiony. Przyznam szczerze, że czytając Epilog miałam w oczach łzy. Ponieważ piękne, zakazane uczucie nie przetrwało próby czasu. Emocje, które towarzyszyły mi, gdy go czytałam były po prostu bezcenne. Jeszcze nigdy się tak nie czułam. W głowie miałam kompletną pustkę, zaś w sercu miałam iście potężną burzę, spowodowaną sprzecznymi uczuciami. Z jednej strony byłam zadowolona, że historia Hermiony i Teodora zakończyła się w taki sposób, mimo wszystko, ponieważ gdybyś napisała w Epilogu, że się pobrali, mieli dzieci i dobrze płatną pracę w Ministerstwie, to zapewne nie wróciłabym później po raz kolejny, by jeszcze raz przeczytać całe opowiadanie. A tak, z pewnością jeszcze tu wrócę i może tym razem uda mi się napisać komentarz pod każdym rozdziałem. Dziękuję ci za to, że mogłam przeżyć taką wspaniałą, pełną niebezpieczeństw przygodę z nimi. Wiele się nauczyłam i z pewnością wiedzę, którą dzięki tobie uzyskałam, przeleję na swoje opowiadanie, o ile starczy mi zapału. Oczywiście, gdybyś przygotowała JJW na PDF, to proszę o podesłanie go na mojego maila: aryaandarya11@gmail.com
    Ps: Czy mogłabym podesłać do ciebie maila w sprawie wykonania szablonu? ;)
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję:*
    Ophelie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie zapomnę o wersji pdf dla Ciebie :)
      Co do szablonu - zapraszam na empatia2805@gmail.com Zobaczymy, co da się zrobić :3

      Dziękuję bardzo za opinię i pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  7. Płaczę i nie moge przestać. Łzy same ciekną mi po twarzy, ale to dobrze.Jestem bardzo szczęśliwa, że przeczytałam to opowiadanie, bo jest po prostu niesamowite. Ty jesteś niesamowita.Czytałam tysiące blogów i z żadnym tak się nie zżyłam.Ten ff wywoływał u mnie mnóstwo emocji.Przez śmiech i uśmiech do łez i swego rodzaju rozpaczy.Wchodziłam na tego bloga średnio 3 razy dziennie sprawdzając czy jest nowy rozdział. Spędziłam mnóstwo czasu czytając go, ale nie żałuję. Nie ma chyba nawet osoby, która by żałowała.Mam ogromną nadzieję, że to nie koniec twojej przygody z blogspotem.
    Dziękuję, że napisałaś to opowiadanie. :')
    (iamnotaloseroffical@gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
  8. to opowiadanie poruszylo mnie, bylo jest i pozostanie moim ulubionym ff do konca zycia, dziekuje ci z calego serca za to ze je dla nas pisalas, dalas nam kawalek sb, dziekujemy :) wolejsza7744@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja również dziękuję :)
    W sumie to Wyjątek zaczęłam czytać właśnie, gdy po długim czasie wróciłam do blogowania i dał mi motywację do pisania i oczywiście parę miłych wieczorów ;)

    Pdf'a na razie nie potrzebuję, ale może za jakiś czas się zgłoszę po taki i wrzucę na Kindle'a, bo pewnie kiedyś sobie będę do tego wracać.

    I niech Teoś będzie z tobą :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Pragnę PDF! julialena1511@gmail.com będę zaszczycona mogąc umieścić PDF w moim zacnym folderze z książkami <3

    OdpowiedzUsuń
  11. To juz koniec... Boze, a wydaje mi sie ze zaledwie wczoraj zaczelam czytac Jeden Jedyny Wyjatek, mimo iz tak naprawde czytam je prawie od samiusienkiego poczatku! Tak, wiem ze nigdzie nie mozna spotkac moich komentarzy, bo ich po prostu nie ma. Nie pisze ich, gdy nie widze potrzeby by wytoczyc ci multum bledow. No bo co mialabym pisac? Ze opowiadanie super? Jakos to malo oryginalne.
    Ale zeszlam z tematu. Szczerze to swietnie piszesz. Podziwiam twoja wytrwalosc, bo prawde mowiac ja bym sie juz poddala po max 3 pierwszych rozdzialach, na dodatek o polowe krotszych. Czekam na przeslanie wersji pdf. Wyjatku. Pozdrawiam :P
    wicia.kaz@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż się zarumieniłam! :P
    Nie masz za co mi dziękować,w większości pewnie mocno Cię wkurzałam :P
    Także wiesz. Czekamy na to, co może kiedyś w Twojej głowie się pojawi. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam wiele pytan i kiedys na pewno je zadam ale teraz po tym pieknym epilogu nasuwaja mi sie trzy...
    1. Od samego poczatku planoealas ze to sie skonczy dobrze ale zle ? Tzn ze oni nie bd razem ?
    2. Co z Theo ? Prosze powiedz jak wyobrarzasz sb co sie z nim stalo po wojnie ?
    3. Czy kiedys (za rok, dwa a moze dziesiec) napiszesz cos jeszcze ? Cokolwiek... Chocby miniaturowe opowiadanie ? Jestem pewna ze nie tylko ja o tym marze.. Pozdrawiam Olivia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Tak. Od Prologa - ba! nawet wcześniej - wiedziałam, że Hermiona skończy sama/z Ronem. Kanon to kanon, w dodatku szczerze? Dla mnie parring Teomione nie ma prawa bytu.
      2. Cóż, specjalnie pozostawiłam te kilka niedomówień w Epilogu, taką otwartą furtkę dla Was, byście mogli sobie co nieco dopowiedzieć. Zapraszam jednak na mojego Aska, bo tam wypowiedziałam się na jego temat dość obszernie :)
      3. Pisać na pewno napiszę - ale raczej pozostanie to u mnie "w szufladzie", nie wiem, czy jeszcze cokolwiek opublikuję.

      Również serdecznie pozdrawiam! :)

      Usuń
  14. Gdybyś mi nie napisała na asku pod pytaniem o ilość stron, że istnieje posłowie, może za jakieś sto lat bym tu dotarła. Jestem niewidoma, jak nic.
    Co prawda komentarz pod ostatnim rozdziałem się pojawił, ale po przeczytaniu tego tam na górze, przypomniałam sobie o czymś jeszcze.
    Kiedy trafiłam na Wyjątek i przeczytałam prolog, później kolejne rozdziały, a jeszcze później się dowiedziałam, ile masz lat, nie mogłam wyjść z podziwu. To było takie... dojrzałe, dopracowane. Zazwyczaj osoby w Twoim ówczesnym wieku piszą na hop siup. Twoje opowiadanie było inne.
    No cóż, to chyba na tyle. Jeszcze raz dziękuję za Wyjątek i za te wszystkie emocje, które się pojawiły w czasie czytania. A jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się wrócić, z chęcią przeczytam ten nowy twór.
    Trzymaj się Empatio:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Smutno mi teraz. Dziękuję, że byłaś przy nas i dziękuję, że stworzyłaś tak piękną historię, której nigdy nie zapomnę. Brak mi słów, chciałabym napisać Ci coś więcej, ale obawiam się, iż nie potrafię. Wyjątek znam od początku jego istnienia i przeżyłam z nim swoje gimnazjum, a teraz tak samo jak Ty, jestem w pierwszej klasie liceum.
    I czuję się tak niewyobrażalnie przygnębiona, pamiętam wszystkie wieczory, które spędzałam na czytaniu, pamiętam, jak wszystko przeżywałam razem z głównymi bohaterami i zastanawiałam się, jak potoczy się dalej historia.
    A teraz to wszystko się skończyło i nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Widzę, jak wiele się zmieniło od pierwszego rozdziało do epilogu, jestem pewna, że Ty sama doskonale wiesz, że w Twoim życiu również wiele się zmieniło od tamtego czasu.
    Jeszcze raz dziękuję. Jeśli będziesz posiadała pdf Wyjątku, to bardzo Cię proszę, abyś wysłała go również mi na email: valyriase@gmail.com
    Bez wątpienia wrócę ponownie do tej historii, aby przeżyć to wszystko ponownie. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże, nie wiem co powiedzieć. Znaczy napisać. To takie głupie uczucie, którego nie mogę teraz zwalczyć. Ale nie martw się, za chwilę spłynie na Ciebie mój słowotok. Tak, chyba dorównuję Ivy, jeśli chodzi o wyrażanie swojej opinii (szczególnie, kiedy jest pozytywna).

    Czuję się okropnie, że nie skomentowałam ani jednego rozdziału. Tak bardzo chciałam czytać dalej, że teraz wyrzucam sobie, iż był to ogromy błąd. Całą historię przeczytałam w ciągu niecałego tygodnia, choć właśnie wróciłam z tygodniowego wyjazdu i nadrabiałam zaległości. Zamiast uczyć się do kartkówek, przepisywać zeszyty i odrabiać zadania, zawsze gdy przychodziłam do domu, rzucałam plecak na krzesło, z myślą, że mam jeszcze trochę czasu wieczorem. Wtedy siadałam przed biurkiem, kładłam nogi na blat i czytałam. Czytałam i czytałam, nie mogąc się powstrzymać, przed zaczęciem rozdziału. Za każdym razem, kiedy słyszałam czyjeś kroki na schodach, momentalnie odkładałam telefon, siadałam normalnie i udawałam, że się uczę. Oh, gdyby rodzice się dowiedzieli, czemu dwa dni temu byłam strasznie niewyspana, to by mnie zabili. Ale co tam, zamiast przygotowywać się do sprawdzianu z angielskiego, wolałam siedzieć pod kołdrą razem z Wyjątkiem. I wcale tego nie żałuję, chociaż moje oczy mają trochę inne zdanie.

    W każdym razie tak szybkie i nachalne "konsumowanie" tego tekstu, powodowało zbieranie się we mnie sprzecznych emocji, które po zdaniu sobie sprawy, że to koniec nagle jednocześnie mnie opuściły razem ze łzami wzbierającymi się od prologu.
    Jeju, gdy przed chwilą skończyłam czytać epilog (czyt. przed dwoma-trzema godzinami), byłam strasznie rozdarta. Końcowe rozdziały czytało mi się ciężko. Nawet bardziej niż ciężko, bo zbliżałam się ku końcowi, a tego absolutnie nie chciałam. I to był właśnie mój błąd - chciałam mieć wszystko od razu, byłam niecierpliwa, więc ponoszę konsekwencje tego, iż nie zdążyłam zbyt długo nacieszyć się tą opowieścią. Teraz mogę przeżywać ją na nowo, tylko znając dogłębnie fabułę, a to już nie to samo. To tak jakby ponownie się w kimś zakochać i ponownie zostać zranionym. Nie przeczę jednak, że chciałabym znaleźć na swojej poczcie maila z JJW w wersji pdf (ada.florek01@gmail.com).
    Naprawdę zazdroszczę tym, którzy byli tutaj od początku. Te wspaniałe dwa lata mogły (i pewnie to zrobiły - nie czytałam komentarzy pozostałych czytelników z czystej ciekawości następnych rozdziałów i niecierpliwości, ale to już wiesz) ich zmienić bardziej niż mnie. Bo mnie zmieniły. Ten blog dał mi sporego kopa, motywując, rozweselając i ciesząc. Nawet nie wiesz, jakie były miny moich przyjaciół, gdy nagle na przerwie, gdy czytałam pierwszy bonus, uśmiechnęłam się szeroko i prawie zapiszczałam, próbując im tłumaczyć mój entuzjazm. Nie, nie zrozumieli, może i lepiej, bo w tej sytuacji nie zrozumieliby moich łez. To trzeba samemu przeżyć.

    Nie chcę by brzmiało to jak mowa pożegnalna z tym blogiem, zresztą nawet nie wiem, jak takie słowa nagle zalazły się w moim słowiku (ehh, te wiek... w końcu niedługo piętnastka stuknie), ale jedno muszę Ci powiedzieć - odwaliłaś kawał dobrej roboty i jest mi okropnie przykro, że nie mogłam poznać cię wcześniej. No, ale kiedy Ty zaczęłaś pisać tego bloga, ja dopiero poznawałam wartości dostarczane nam z książek. Wtedy przeczytałam pierwszą z ich z własnej, nieprzymuszonej woli - "Zmierzch". I wtedy ie miałam jeszcze pojęcia, że w ogóle jest coś takiego jak "Harry Potter" i że w internecie jest wiele wspaniałych rzeczy a jego temat. Brzmi trochę prymitywie, a jednak. No i rozgadałam się o sobie (Boże, znowu...).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cd.

      Najlepiej to u góry pomiń i PRZEJDŹ TUTAJ:
      Jak wspomniałam, ta historia wiele dla mnie znaczy, miała swoje wzloty i upadki i doskonale rozumiem, że wena jest okropną rzeczą (radzę posłuchać Bardzo smutnej piosenki retro - uczyłam jej się, o zgrozo, na muzykę i szczerze przyznam, że nie przypadła mi do gustu, ale mam z nią szkolne wspomnienia, których bym za nic nie oddała).
      Zdarzały się błędy (w końcu nikt nie jest idealny, a mi samej nie chciałoby się ponownie sprawdzać całego tekstu, który rzeczywiście jest długi), zawieszenia (Boże, dobrze, że się nie poddałaś, bo bym umarła) i niedomówienia (tak bardzo potrzebne i zastosowane na końcu, a jednak zadające ból. Nadal nie wiem co z Teodorem, to dobijające..). Nie winię Cię za taki koniec, nie mówię, że jestem rozczarowana, ale... na pewno mnie zaskoczyłaś.
      *nagła zmiana tematu*
      Po tym jak Teodor i Hermiona się pocałowali wydawało mi się, że ich relacje gruntownie uległy zmianie, poczułam, że już nie będzie tak jak dawniej i nie było. Po big kissie i fascynacji Teomione, akcja bardziej skupiła się na Benjaminie, a ja czułam taki przesyt tą sytuacją w Ministerstwie, że wręcz błagałam o scenkę z nimi, żeby była opisana jako dłuższy dialog (tak jak za dawnych, dobrych czasów, czyt. rozdziały 1-25. Ich sprzeczki i brak żałoby były takie... proste, nieskomplikowane). Teraz zdałam sobie sprawę, że a) przygotowywałaś czytelników na zaskoczenie po dowiedzeniu się o śmierciożerstwie Teodora, b) o jego rzekomej śmierci, bądź najbardziej bolesnym c) jego bezpowrotnym wyjeździe. Cokolwiek by to było, nie pomogło. Za bardzo się przywiązałam do niego i teraz dzięki tej historii zdaję sobie sprawę z absurdalności Dramione (mój wcześniejszy ulubiony parring).
      Ta cisza przed burzliwymi końcowymi rozdziałami była nie do zniesienia, ale nie bardziej niż spotkanie Teodora i Hermiony przy bramie oraz w czasie bitwy. To były chyba jedne z najokropniejszych scen. Wtedy... czułam, że to już naprawdę koniec. Byłam zła głównie na Hermionę. Owszem, wiele straciła, ale to Teodor poświęcał się dla niej raz za razem. Przy katharsis, potem na służbę u Voldka byle tylko nic jej się nie stało. A później jeszcze przyszedł pod bramę Hogwartu, prosić ją o rękę, świadomy konsekwencji jakie mogą go spotkać po powrocie ze stroy Voldka. Okej, on bez winy też nie był, bo patrzył na śmierć Lupina, nie chcąc mu pomóc. A Remus wcale nie chciał zabić jego matki, nie mówiąc już o tym, że nie wiedział, iż to ona (chyba, że coś zostało w tej wersji podkolorowane).
      I znowu jak teraz o tym myślę, płaczę. Boże, czemu ja się tym przejmuję, przecież to tylko fikcja, a jednak tyle zmienia w moim sercu. Kolejny raz oddałam cząstkę swojego serca kolejnej opowieści.
      Powiem Ci tak. Jeszcze nigdy tak bardzo nie wzruszyłam się nad czyimś opowiadaniem. Może nawet wiele książek nie poruszyło do tego stopnia mojego serca. Rzadko kiedy zdarza się, że coś zakorzenia się we mnie tak głęboko i wierz mi, Twoja historia właśnie to zrobiła.
      Dziękuję.

      Usuń
    2. PS Nie wierzę, że będzie chciało Ci się to czytać, biorąc pod uwagę, że to nawet nie połowa tego, co chciałam napisać.
      "Nigdy nie byłeś dla mnie tylko literką" - mój ukochany cytat na zakończenie.

      Usuń
  17. Wow,Empatio <3
    Pokochałam tą historię
    Pokochałam Teodora
    Pokochałam Teomione
    Pokochałam Ciebie
    To była wspaniała, poruszająca historia która w pewnym sensie wpłynęła na moją psychikę (jak kolwiek dziwacznie to brzmi) Trudno się pogodzić ze to już koniec wyjątku :/
    To było piękne, Podziw :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie wiem, czy jest już dostępny Twój pdf.
    Nie wiem, czy to przeczytasz, bo dodałaś epilog już dawno.
    Nie wiem, czy kiedykolwiek podczas czytania jakieś książki, będę przeżywała wszystko tak mocno, jak tutaj:
    Zaskoczenie, gdy przeczytałam prolog i stwierdziłam, że nigdy nie czytałam niczego lepszego.
    Śmiech, gdy Teodor i Hermiona mieli swoje przeczki.
    Płacz, gdy Teodor odszedł i już nie wrócił.
    Melancholia, gdy gdy wraz z ostatnim ich listem, przepadło to wszystko.
    Zrozumienie, gdy dotarło do mnie, że tak musi już być.
    Nie wiem, czy powrócę znowu do czytania ff, bo...
    Wiem, że nie istnieje nic bardziej cudownego niż Twoje serce, które włożyłaś w tworzenie JJW.
    Jeśli powstał już pdf to proszę, bardzo proszę, byś przysłała go na mojego e-maila.
    Mio_Nakano@tlen.pl
    Bym mogła czytać go codziennie i nigdy nie zapomnieć:
    O Hermionie,
    O Teodorze,
    O Tobie.

    OdpowiedzUsuń

Za spam gryzę.

Obserwatorzy

Informacje

Belka: Empatia
Treść: Empatia
Szablon: Empatia; kredyty: emmawatsonfan.net, scatterflee.deviantart.com, breatherain.blogspot.com
Favikonka: by-elfaba.blogspot.com
Słowa na szablonie: Red - 'Lost'
Zabrania się kopiowania czegokolwiek. Inaczej poucinam rączki.